Jak kupić kampera?

O kamperze marzyliśmy od czasów naszej półrocznej podróży z przyczepą wokół USA. Wiele naszych prokrastynacyjnych pracowych clickstreamów kończyło się gdzieś w okolicach kategorii „motoryzacja” na OLX, jednak przez te wszystkie lata daleko poza przeglądanie ofert nie wyszliśmy. Aż do zeszłej wiosny…

Co powstrzymywało nas wcześniej? Proza życia: szkoła, praca i te wszystkie inne rzeczy, które zwykle powstrzymują przed odważnymi decyzjami i dalekimi podróżami. Jasne mając kampera nie trzeba od razu ruszać w półroczną podróż w świat, są wakacje i weekendy. Ale… Kamperem jeździ się znacznie wolniej niż osobówką. Wyjazd kamperem na weekend oznaczałby albo uparte kręcenie się w niedalekiej odległości od Warszawy, albo (licząc od sobotniego poranka) pół dnia w drodze + pół dnia na miejscu + noc + drugie pół dnia na miejscu – pół dnia w drodze z powrotem. Pamiętając, że nasze wyjazdy „rano” zaczynają się najwcześniej koło południa, a sezon zachęcający do wyjazdów w naszym pięknym kraju, nie jest znowuż jakoś obłędnie długi, za każdym razem dochodziliśmy do smutnego wniosku, że i tak na miejsce docieralibyśmy po zmroku. A tak porządny wydatek , żeby wyjechać gdzieś na tydzień czy dwa w wakacje wydawał się zbytnią fanaberią. Kończyło się więc smutnym przeglądaniem ofert, grą w totka szukaliśmy i ewentualnym poszukiwaniem pomysłów na zdalną pracę, bo na rzucenie wszystkiego po raz kolejny chwilowo nas niestety nie stać…

Jak kupić kampera?

Gdzie diabeł nie może, tam pandemię pośle

Z pomocą przyszła pandemia. Nagle się okazało, że da się pracować zdalnie, że można dogadać się z pracodawcą tak, by mieć 3-dniowe weekendy, a nawet przejść na edukację domową, nad którą zastanawialiśmy się od lat (na razie tylko z Maćkiem, ale kto wie…). Oczywiście nie byliśmy jedyni: do tych samych wniosków doszedł w tym samym czasie całkiem spory odsetek naszych rodaków. Dość powiedzieć, że ceny w kilka miesięcy poszybowały, a kampery sprzedawały się szybciej niż kawalerki w 2003 roku.

Myśleliśmy naiwnie, że po wakacjach ceny spadną, a ci, którzy na fali pandemicznej popularności dokonali nieprzemyślanych zakupów (w końcu karawaning to nie pomidorowa, nie wszyscy muszą go kochać), będą sprzedawać to, co sprzątnęli nam sprzed nosa wiosną. Niestety (a może jednak na szczęście), popularność tego rodzaju turystyki wydaje się rosnąć z każdym tygodniem, a spadku cen nie widać. Cóż, może przynajmniej wzrost zainteresowania karawaningiem przełoży się na lepszą dostępność dedykowanej infrastruktury…

Tak czy inaczej, w końcu i nam się udało. Po licznych wycieczkach na drugi koniec Polski, obejrzeniu setek ofert i kilkukrotnym poszerzeniu naszej tolerancji cenowej, na początku stycznia znaleźliśmy kampera w niezłej cenie i w przyzwoitym stanie, zaledwie 15 minut od domu. Wprawdzie układ w środku miał inny niż to, czego szukaliśmy, ale skoro mieliśmy go pod nosem, grzechem było nie obejrzeć. Pojechaliśmy, następnego dnia zabraliśmy go do zaprzyjaźnionego warsztatu, żeby ktoś fachowym okiem ocenił stan silnika i podwozia, i… jeszcze tego samego dnia podjęliśmy decyzję! I tak zostaliśmy szczęśliwymi posiadaczami dwudziestoczteroletniego Rimora na podwoziu Forda Transita.

Jak wybrać kampera?

Przy zakupie bardzo przydały nam się nasze amerykańskie doświadczenia. Cóż, nie na darmo mówi się, że najlepiej człowiek uczy się na błędach. Żebyście nie musieli popełniać ich sami, zebraliśmy poniżej garść dobrych rad, którymi warto kierować się przy zakupie domu na kółkach.

Kamper czy przyczepa?

Pytanie przed którym stanęliśmy ponad 8 lat temu, a na które odpowiedź brzmi „to zależy”:) Wtedy, po rozpisaniu wszelkich za i przeciw, wyszła nam bezsprzecznie przyczepa i był to świetny wybór Tym razem nie mieliśmy wątpliwości, że chcemy kampera. To bardzo indywidualny wybór i najlepiej przed zakupem wynająć na kilka tygodni jedno i drugie dla porównania. Nie rozważaliśmy w ogóle kupna kampervana. Nawet jeśli kupilibyśmy największego vana i sami lub z pomocą jakiejś wyspecjalizowanej firmy przerobilibyśmy do na jeżdżący dom, to niełatwo byłoby się w nim zmieścić w cztery osoby. Podstawą dla nas było, żeby mieć łazienkę (najlepiej z oddzielnym prysznicem), cztery miejsca do spania i przestrzeń do pracy/nauki, na wypadek jakbyśmy jednak postanowili rzucić wszystko i wyjechać. Kampervan pewnie rzucałby się mniej w oczy, ale nie oszczędzilibyśmy ani na długości ani szczególnie mocno na wysokości. Czas na przeróbkę blaszaka pod swoje dwuosobowe potrzeby pewnie przyjdzie gdy dzieci dorosną i przestaną z nami wyjeżdżać.

Jak kupić kampera

A więc kamper czy przyczepa. Co warto wziąć pod uwagę przy podejmowaniu tej decyzji:

  • Długość pobytu w jednym miejscu. Jeśli idealne wakacje oznaczają dla Was stacjonarny wypoczynek, wybierzcie przyczepę. Rozkładacie „obozowisko”, odczepiacie samochód i macie go do dyspozycji. Z kolei aktywne zwiedzanie i codzienne zmiany miejscówki są łatwiejsze z kamperem.
  • Wygoda. Jak już zaparkujecie i przypomnicie sobie, że nie macie bułek na śniadanie, to wygodniej podjechać samochodem niż kamperem (zawsze pozostaje jeszcze opcja – rower!).
  • Gdzie lubicie jeździć? Nie wszędzie da się wjechać kamperem. Jeśli macie przyczepę, odczepiacie ją, zostawiacie na dziko (w Europie raczej byśmy nie ryzykowali) lub na kempingu i jedziecie samochodem. Dzięki temu w USA pojeździliśmy trochę po bocznych drogach Utah. W Europie ten element ma raczej drugorzędne znaczenie.
  • Kemping, a może miasto lub las? Zdecydowanie łatwiej zaparkować kampera niż samochód z przyczepą – zarówno w mieście jak i na dziko. Duży i nierzadko nisko zawieszony kamper może być jednak trudny dla survivalowych podróżników. Polskie leśne dróżki mogą go nieźle sponiewierać (to już piszemy z własnego doświadczenia – mamy bowiem dar do pakowania się w różne dziwne miejsca, ufając mapom Google’a, które kierują się chyba dewizą „śmiało, zmieścisz się”).
  • Finanse. Zakup, utrzymanie, opłaty stałe – zdecydowanie taniej wychodzi przyczepa. Tu jednak konieczne jest ważne zastrzeżenie. Przyczepa wyjdzie taniej, jeśli macie samochód z hakiem, który tę przyczepę uciągnie. W naszym przypadku musielibyśmy zmienić samochód, a naszego już ponad 10-letniego Forda lubimy, sprawuje się przyzwoicie i nie generuje szczególnie wysokich kosztów (odpukać).
  • Co dwa pojazdy, to nie jeden. Co jeśli przytrafi wam się awaria techniczna w trasie? Jeśli macie przyczepę, to samochód trafia do warsztatu, a wy nadal macie gdzie mieszkać – vide nasza przygoda w Nevadzie. Ale… całkiem niedrogo można mieć już assistance, czy to przypisane do samochodu (my takie mamy wykupione do OC kampera w UNIQA) czy do osoby (w swojej ofercie ma takie na przykład Polski Związek Motorowy), w ramach którego ubezpieczyciel może pokryć koszty kilku noclegów na czas awarii w trasie.

Podstawowe pytanie, które trzeba sobie zadać, to o własny styl i cele podróżowania. Jeśli lubicie być mobilni, ciągle w trasie z ew. przystankami, by wyjść czy wyjechać rowerem na szlak, obejrzeć jakąś atrakcję, często nocujecie na dziko po drodze i to jedną, maksymalnie dwie noce, to kamper (lub kampervan) jest właśnie dla was.

Jak wybrać kampera?

Co sprawdzić zanim kupisz kampera?

Nasz pierwotnie zakładany budżet oscylował w okolicach 40 tysięcy, potem skoczył, wraz z cenami, do 50 tysięcy, a zdarzało nam się oglądać z bólem serca nawet pojazdy po 70 tysięcy. Oczywiście są też takie i po 100, i po 200 tysięcy, ale informacji na ich temat poszukajcie gdzieś indziej. Oczywiście, zdawaliśmy sobie sprawę, że kupując pełnoletniego kampera nie unikniemy dodatkowych wydatków, więc w tyle głowy mieliśmy jeszcze dodatkowy budżet na doprowadzenie zakupu do takiego stanu, żebyśmy nie bali się nim pojechać na drugi koniec kontynentu. Dodawaliśmy więc około 25 proc. do ceny na pierwsze wizyty w warsztacie w przypadku tańszych ezgemplarzy i 10-15 proc. w przypadku tych najdroższych.

Przed pandemią za 40 tysięcy można było jeszcze coś fajnego kupić, a w ciągu ostatniego roku nie dość, że ceny skoczyły skandalicznie, to zaczęły się pojawiać absurdalne ogłoszenia w stylu kompletnie skasowany albo w połowie spalony (!) kamper za 60 tysięcy złotych. No cóż, rzeczy są warte tyle, ile ktoś jest w stanie za nie zapłacić. Może są w Polsce jacyś amatorzy wybitnie drogiego złomu, może wiedzą jak szybko ze szwagrem wyklepać i odmalować takiego wraka.

Jak kupić kampera?

Ale do rzeczy: jak kupić kampera, żeby nie wspominać potem tego zakupu jako największego życiowego błędu? Co sprawdzić zanim wydamy te kilkadziesiąt tysięcy złotych?

  • Silnik – nie będziemy Was oszukiwać: nie mamy pojęcia o samochodach. Na wszelki wypadek nie pokazywaliśmy tego za bardzo po sobie i czasem nawet się wymądrzaliśmy, że a tu coś kapie, a tam coś jest przerdzewiałe, ale zwykle wybieraliśmy koło ratunkowe: telefon do szwagra. W przypadku kamperów bardziej obiecujących, zabieraliśmy szwagra na wycieczkę, a przed podjęciem ostatecznej decyzji pojechaliśmy prosto do warsztatu poradzić się fachowców.
  • „Sucha buda” – jak ważne jest, by kamper był suchy w środku, wiemy od czasu, gdy pierwszy raz w Stanach obudził nas w nocy deszcz. Nie, nie stukający miarowo o dach przyczepy. Kapiący nam na twarze. Do tego po paru miesiącach w podróży (!) odkryliśmy dziurę w podłodze, pod jednym z siedzeń. No cóż, to nie była droga przyczepa. Tak czy inaczej, kupując dom na kółkach pomacajcie sufit, ściany, podłogi. Nic nie powinno być miękkie, nie powinniście widzieć żadnych purchli ani zacieków. Dobrym wskaźnikiem jest oryginalnie wyglądająca podsufitka, a nie świeże dzieło ostatniego właściciela, „bo teraz jest ładniej”. Zdejmijcie poduchy z siedzeń i podnieście deski – sprawdźcie czy podłoga jest cała. Koniecznie przyjrzyjcie się też oknom, czy nie są popękane. Niestety wszystkie części zamienne do kamperów i przyczep są okrutnie drogie, więc warto się upewnić zawczasu, że nie będziemy ich musieli wymieniać zbyt wiele.
  • Wyposażenie – założę się, że z 90% przyszłych posiadaczy kamperów czy przyczep, spędza długie godziny wyobrażając sobie jak umebluje swój nowy dom na kółkach, albo skrolując pintresta, w poszukiwaniu najpiękniejszych zasłonek, tapicerki i innych elementów wystroju wnętrz. I jasne, estetyka to ważna rzecz, ale są ważniejsze, na przykład ogrzewanie, lodówka, boiler, pompa i elektryka, które koniecznie sprawdźcie przed zakupem. Warto też rozłożyć markizę i upewnić się, czy nie jest uszkodzona. Z dodatkowych elementów wyposażenia przydają się panele słoneczne, bagażnik na rowery i klimatyzacja (której my niestety nie mamy), w naszym był też telewizor, którego po pierwszych dwóch wyjazdach się pozbyliśmy, bo nieprzyzwyczajeni do oglądania nie włączyliśmy go ani razu, a zdecydowanie nam zawadzał. Nie wierzcie sprzedawcy na słowo, tak jak my, że markizy nie da się otworzyć przez awarię małej części mechanizmu – po otwarciu okazało się, że brakuje materiału, co jest już sporym wydatkiem. Niestety, musicie się też nastawić, że jeśli kupujecie kampera zimą, to niektórych elementów związanych z wodą (bojler, szczelność instalacji) możecie nie sprawdzić, bo zimujący kamper będzie raczej „suchy”, tj. ze spuszczoną wodą.
  • Waga – Problemu raczej nie rozwiążecie, jednak warto być go świadomym. O mały włos przez wagę właśnie nie kupilibyśmy naszego kampera. Gdy odhaczyliśmy już wszystkie punkty z naszej listy, Paweł spojrzał w dowód rejestracyjny i porównał wagę pojazdu i DMC – dopuszczalną masę całkowitą. Różnica między tymi dwiema wartościami oznacza, ile legalnie może udźwignąć wasz kamper. Licząc wodę, paliwo i… was. I tu się okazało, że zapas jest teoretycznie niewielki. Niestety, szybki research pokazał, że nawet do nowych kamperów nie zapakujemy zbyt wiele, choć i tak zdecydowanie więcej niż do tych starych. Po krótkiej acz burzliwej dyskusji pogodziliśmy się z perspektywą przejścia na dietę w celu pozbycia się zbędnych kilogramów. W większości kamperów problemem jest przekroczenie 3,5 tony, co jest zdecydowanie poważniejsze z racji prawa jazdy i opłat dla samochodów powyżej tej granicy. U nas DMC to 2910 kg. Przekroczenie tej wagi skończy się większym lub mniejszym mandatem, ale może mieć generalnie mniejsze konsekwencje niż w przypadku magicznej granicy 3500 kg.
  • Długość – im dłuższy kamper tym więcej miejsca w środku, warto jednak wiedzieć, że za kampera dłuższego niż 6,5 metra zapłacimy więcej na promach, trudniej też będzie znaleźć miejsce parkingowe. Przy kamperch poniżej 6 metrów teoretycznie powinniśmy dać radę w Polsce zmieścić się na standardowym miejscu parkingowym.
  • Zawieszenie i rozstaw osi. Warto obejrzeć dokładnie kampera od spodu. Szczególnie te starsze będą mogły kryć tam wiele rudych i czarnych od smaru niespodzianek. Jeśli coś was zaniepokoi, koniecznie przed zakupem podjedźcie do jakiegoś warszatu na szybką kontrolę. Jeśli bierzecie pod uwagę wyjazdy na dziko, które będą was prowadziły na leśne ścieżki, to szukajcie raczej wyżej zawieszonych samochodów.

Oczywiście przed podjęciem ostatecznej decyzji najlepiej wziąć ze sobą kogoś kto się choć trochę zna na rzeczy, a jeśli nie macie nikogo takiego pod ręką, to warto poszukać życzliwej osoby w sieci.

Na co zwracać uwagę przy kupnie kampera

Skąd czerpać informacje o karawaningu?

Nieocenionym źródłem wiedzy o karawaningu jest oczywiście internet, przede wszystkim strony Camperteam i Karawaning, z których korzystaliśmy jeszcze przed wyjazdem do Stanów. Od tego czasu przybyło jeszcze kilka stron i oczywiście mnóstwo grup na fb, jak choćby Mój kamper – mój świat, CamperMajstry czy Grupa biwakowa, gdzie znajdziecie dyskusje o wszystkim, co z kamperowaniem związane.

Gdzie szukać przyczepy/kampera?

My szukaliśmy głównie na OLX/otomoto, facebookowym Marketplace, zaglądaliśmy też na Camperteam. Nie warto jest się ograniczać do własnej okolicy – my w poszukiwaniach tego jedynego zjechaliśmy kawał Polski. Można też oczywiście sprowadzić sobie kampera z zagranicy, choć zdaje się, że również i tam ceny poszły w górę. Należy natomiast pamiętać, że w przypadku kamperów sprowadzanych (także tych sprzedawanych już w Polsce ale nie zarejestrowanych) o pojemości powyżej 2000 cm3 należy doliczyć akcyzę w wysokości 18,6 proc. wartości samochodu. Stosowany sposób obejścia akcyzy w przypadku blaszaków przerabianych na kampervany – czyli kupno vana, sprowadzenie go jako samochód ciężarowy, a następnie zmiana przeznaczenia przy rejestracji w Polsce na specjalny – kempingowy został niestety ukrócony zmianami, które wchodzą w życie 1 lipca 2021. Jeśli po tej dacie spróbujecie zarejestrować taki sprowadzony wcześniej samochód, również zapłacicie akcyzę.

Kamperem na dziko

Kamper – ile to kosztuje?

Kamper to wolność, ale niestety nie od wydatków.Przede wszystkim zacznijmy od kupna. Czasy, kiedy dało się kupić 20-letniego kampera za 30 tysięcy złotych albo i mniej odeszły w przeszłość. Teraz za pełnoletniego kampera przygotujcie się na wydatek 40-60 tysięcy. Nie zdziwcie się, jak zobaczycie 15-latka w dobrym stanie za ponad 100 tysięcy złotych. Na 10-latki i młodsze to już nawet nie patrzyliśmy.

Kupno to dopiero początek. Trzeba się bowiem przygotować, że szczególnie stare pojazdy, trochę dadzą nam po kieszeni w pierwszych miesiącach posiadania. Jakieś niespodzinki na pewno się pokażą. To przecież dom na kółkach. Jeśli nawet traficie na super szczerego sprzedawcę, który odpowie na wszystkie wasze pytania zgodnie z prawdą, a i sam dopowie o różnych potencjalnych wyzwaniach, to i tak życie na pewno was zaskoczy. Przygotujcie się więc na wymiany złączek, zaworów, usuwanie usterek lodówki, piecyka, regeneracje płytek sterujących, przeczyszczanie instalacji gazowej, wymiany zamków, zabawy z elektryką, itd. Albo odkryjcie w sobie majsterkowicza, albo znajdźcie dobry warsztat i się go trzymajcie.

Pozostałe wydatki wiążą się po prostu z dodatkowym samochodem w rodzinie. Ubezpieczenie OC wraz z bogatym Assistance (wariant z 400 km holowania w Europie i 4 noclegami) w UNIQA kosztowało nas 830 zł. Z podstawowym pakietem pewnie zamknęlibyśmy się w 600 zł. Ponieważ byliśmy przygotowani na wydatek ponad 1000 zł, to nie marudziliśmy i kupiliśmy sobie jakiś spokój ducha, jakby doszło do awarii w drodze. Kampera parkujemy na podwórku u rodziców, ale parking pod domem to koszt 200-250 zł miesięcznie, jakieś 50 zł więcej niż zwykła osobówka. Badania techniczne – tu koszt jest taki sam dla wszystkich samochodów do 3,5 tony. W porównaniu do zwykłego samochodu pewnie więcej zapłacimy za spalanie, choć jeszcze tego nie sprawdziliśmy. Warto jednak pamiętać, że kamperami jeździ się dość statecznie. Maksymalna dopuszczalna prędkość dla pojazdów specjalnych to 80 km/h niezależnie od rodzaju drogi. Nawet jak jeździmy szybciej (do czego, choć jesteśmy legalistami, zachęcamy – bycie wyprzedzanym przez tira jest mało przyjemne), to nadal nie jest 120-140 km/h osóbowką w trasie. Spalanie w kamperze będzie więc wyższe, ale po powrocie z wakacji może się okazać, że ledwo 2-3 litry na 100 km. 

Kamperem na dziko

Przy całych tych kosztach, kamper nie dość, że daje dużo wolności, to miłośnikom nocowania na dziko pozwala też sporo zaoszczędzić. Zwykle gdy wyjeżdżaliśmy we czwórkę, śpiąc w miejscach ze średniej półki cenowej, wydawaliśmy na naszą czwórkę ok. 200-250 zł za noc (tak, jesteśmy raczej budżetowi). W ciągu pierwszych dwóch miesięcy użytkowania kampera, spędziliśmy w nim łącznie 19 nocy. Zapłaciliśmy raz – 50 zł. Sami sobie policzcie… Do tego możliwość gotowania na miejscu (nie to żebyśmy zupełnie zrezygnowali z łażenia po knajpach na wyjazdach, ale jak te kilka razy NIE pójdziemy to też zawsze parę złotych do przodu), i okazuje się, że wakacje w kamperze to całkiem budżetowa opcja!

Inna sprawa, że czy częstsze są wyjazdy, tym większe prawdopodbieństwo awarii. Nasz kamper kosztował 42,5 tys. zł. Przed wyruszeniem w drogę włożyliśmy w niego kolejne 7,5 tys zł. Po trzech kolejnych wyjazdach uznaliśmy, że musimy naprawić bojler z ciepłą wodą, bo czasem warto się umyć. Nie ryzykowaliśmy samoróbek, więc w warsztacie zostawiliśmy kolejne 630 zł. A chwilę później okazało się, że mamy wyciek oleju, więc znów trafił do warsztatu. Naprawy dalej więc przeważają nad oszczędnościami z noclegów, choć mamy nadzieję, że z czasem będzie ich coraz mniej.

Nie będziemy się rozpisywać o cenach kempingów w Polsce, bo średnio się w tym orientujemy, nawet nie ze skąpstwa, po prostu cenimy sobie tę samotność, którą daje biwakowanie na dziko, ale wiemy, że już na początku sezonu pojawiły się parkingi (parkingi, nie kempingi!), za które kasowano nawet 80 zł za noc. Kempingi zwykle liczą sobie ok. 25-45 za samego kampera, do tego +/- 15 zł za osobę dorosłą i 10 za dziecko, dodatkowo płatne jest podłączenie do prądu. Z kolei sam zrzut ścieków – zasługujący na osobny akapit – może kosztować nawet 15-20 zł. Kemping z podstawowymi udogodnieniami za jedną noc dla 4-osobowej rodziny to zwykle wydatek ponad 100 zł.

Kamperem na dziko

Kamperem na dziko

A jak to jest w Polsce z tym nocowaniem na dziko? W Stanach, przez pół roku pobytu, wydaliśmy na noclegi średnio 3$ za noc. Byłoby mniej, gdybyśmy przez pierwsze 3 tygodnie nie rozbijali się po RV resortach. Ale gdy tylko zorientowaliśmy się, jakie są możliwości jeśli chodzi o nocowanie na dziko w USA, z radością korzystaliśmy z tej opcji, gdy tylko mogliśmy. Okazało się, że w Polsce pod tym względem nie jest źle! Istnieje kilka aplikacji, jak choćby Park4Night czy Grupa Biwakowa, na których znajdziecie wiele miejscówek zarówno na jedną noc jak i na dłuższy pobyt. Miejscami na darmowe noclegi dzielą się członkowie wcześniej wspomnianych grup na fb. Może to być parking gdzieś na przedmieściach, jak i w lesie, z wiatą, miejscem na ognisko i toaletą. Może być zejście do wody, gdzie zwykle urzędują wędkarze, może być punkt widowy, na którym po zmroku nie ma już widoków.

We wspomnianych aplikacjach znajdziecie również zaznaczone miejsca serwisowe, czyli takie gdzie możemy nalać świeżej wody czy zrzucić ścieki. Z tą ostatnią czynnością łatwo w Polsce nie jest. Gdy podróżowaliśmy po Stanach, nigdy nie mieliśmy z tym problemu. Nie dość, że technologia była nieco przyjaźniejsza (rura pod podłogą z zaworem), to zbiornik starczał jakby na dłużej (choć trzeba przyznać, że dzieciaki były wtedy zdecydowanie mniejsze, a jedno w ogóle nie korzystało z toalety, bo było jeszcze w pieluchach)

Najważniejsze jednak, że miejsc, w których można było zrzucić ścieki, było mnóstwo i na każdym kroku można było je znaleźć. I zazwyczaj były darmowe! W Polsce kampery mają niewielką kasetę na ścieki, a znalezienie miejsca, żeby ją opróżnić, to niezła gimnastyka. Teoretycznie każdy MOP przy autostradzie i ekspresówce powinien mieć miejsce oznaczone znakiem WC BUS, są też kempingi i przystanie. A jednak zdarza się, że znalezienie takiego miejsca wcale nie jest proste. Niektórzy mówią, że dzikie kamperowanie to nauka asertywności i komunikacji, bo nierzadko jedynym rozwiązaniem staje się zapukanie do czyichś drzwi i skorzystanie z szamba. Jak widać kamperowanie, to bardzo rozwijająca aktywność:)

Kamperem na dziko

Skończyliśmy już blogować, więc wyłączyliśmy komentarze. Nasze posty mogą się teraz starzeć w ciszy i godności:)

  • Piotr

    04/08/2022

    Czesć, Wspólnie z żoną postanowiliśmy spróbować podróżować kamperem. Za rok po wakacjach chcemy kupić pojazd i wyruszyć w drogę. Nie mamy jeszcze żadnych doświadczeń z życiem w kamperze ale mamy czas i chęci coś zmienić … Mam nadzieję, że zdrowie i inne okoliczności pozwolą zrealizować nasze marzenia.Moje pytanie brzmi > za jaką kwotę kupię odpowiedni pojazd gotowy do drogi *wyruszamy na południe

  • Anonim

    05/07/2022

    Świetny merytoryczny artykuł wyczerpujący temat. Kotek rewelacja:)

    • 30/07/2022

      Tak z ciekawości ścieki spuszcza się gdy się najedzie na jakieś miejsce , czy podłącza rurę? Jeśli się spuszcza , to nie kusiło by spuścić je gdziekolwiek? pytam jedynie z ciekawości , bo u mnie pod domem na bieżąco spuszczają szambo rowem i nic nikt nie robi.
      Kurcze zazdroszczę wam:) i może sam kiedyś zaszaleje:) pozdrawiam Konrad

  • Kriss

    03/10/2021

    Bardzo dziękuje za fajny poradnik, marzy mi się życie w kamperze.

  • Barbara

    30/07/2021

    śliczny kiciuś 🙂

Sorry, the comment form is closed at this time.