DSC

– Znacie Poznań? – zapytał Wojtek z Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej. – Nie – odpowiedział Paweł. – Tak – weszłam mu w słowo. Paweł spojrzał zdziwiony. Wiedział, że byłam w Poznaniu kilka razy w życiu i to raczej przejazdem, więc trochę zdziwiła go moja odpowiedź. – Znam Jeżyce – uściśliłam – w końcu czytałam Musierowicz.

Są takie miejsca, w których nigdy nie byłam, a które znam na tyle, że bez problemu jestem je sobie w stanie wyobrazić w najmniejszych szczegółach. Wiedziałabym jak poruszać się po Hogwarcie, wiem jak wygląda biuro projektów, w którym pracował Lesio Kubajek i duński dom Alicji w Allerød. Wąskie uliczki i kanały Wenecji poznałam na długo zanim pierwszy raz tam pojechałam, dzięki Jeanette Winterson.

Jeżycjada – Poznań od kuchni

No i od 11. roku życia znam Jeżyce, zwłaszcza mieszkanie Borejków przy Roosevelta 5. W ich kuchni spędziłam tyle godzin, że czuję się tam jak u siebie.

Roosevelta 5, najważniejszy adres Jeżycjady

Roosevelta 5, najważniejszy adres Jeżycjady

Jeżycjada to cykl powieści dla (ekhm) młodzieży, którego nie trzeba chyba przedstawiać. Małgorzata Musierowicz zaczęła je pisać w połowie lat 70-tych i nadal nie przestaje. Właśnie wyszła dwudziesta pierwsza (!) część sagi. Jeżycjada ma też nadal wierne grono cztelników, a raczej czytelniczek. W kolejnym tomach wracają znane już postaci, z którymi dorastamy, przeżywamy pierwsze miłości, sukcesy i porażki, aż w końcu poznajemy ich dzieci, które stają się głównymi bohaterami kolejnych powieści.

Mimo że średnia wieku głównych bohaterów poszczególnych powieści oscyluje ciut poniżej 20, jestem pewna, że największą grupę czytelniczek stanowią te grubo po trzydziestce. Z rozmów z matkami obecnych nastolatek dowiedziałam się ostatnio, że „ta dzisiejsza młodzież” zdaje się nie doceniać twórczości Małgorzaty Musierowicz. Mam nadzieję, że moja Kalina (a kto wie, może i Maciek) jednak docenią.

Jeżycjada. Jeden dzień na Jeżycach

„Dziesiątego grudnia 1975 roku, jak zwykle, w różnych punktach globu zegary wskazywały różny czas. W Poznaniu była piąta rano” – w tym miejscu rozpoczyna się Jeżycjada

Czytanie każdej kolejnej części to jak wizyta u starych dobrych znajomych. I choć z książkami Musierowicz mam podobnie jak z kryminałami Chmielewskiej – najchętniej wracam do tych najstarszych, nowe po jednorazowym przeczytaniu wędrują na wysoką półkę lub w świat, to nawet te nowe czytam z przyjemnością, przymykając oko na rosnący z roku na rok poziom patosu i egzaltacji, przesłodzenia i coraz bardziej nieznośnego moralizatorstwa. Te nowe czytam chyba głównie z ciekawości co do losów postaci drugoplanowych, tych, które były głównymi bohaterami pierwszych odcinków tego literackiego serialu, niż ich dzieci czy wnuków, będących obecnie postaciami pierwszoplanowymi.

Jeżyce. Roosvelta 5

Roosevelta 5 – „ten” adres na Jeżycach.

Spacer śladami Jeżycjady

W każdym razie było dla mnie oczywiste, co chcę zobaczyć w Poznaniu. Bezlitośnie odrzucałam inne propozycje (spędziliśmy w Poznaniu zaledwie 2 dni, więc musieliśmy być mocno wybredni jeśli chodzi o wybór atrakcji) i drugiego dnia po śniadaniu zdecydowanym krokiem wsiedliśmy w tramwaj i pojechaliśmy na Jeżyce. Tramwaj przejeżdża Most Teatralny i zatrzymuje się na Roosevelta, stamtąd pod numer 5 już tylko kilka kroków.

Na dole kamienicy (choć już z adresem Krasińskiego) otworzyła się kawiarnia Sweet Surrender, w której nie mieliśmy niestety czasu usiąść, ale szybka wizja lokalna pokazała, że w środku panuje bardzo przyjazna, domowa atmosfera. Prawie jak u Borejków:) Na pewno wpadniemy następnym razem.

Most Teatralny. W drodze na Jeżyce

Most Teatralny

Stamtąd przeszliśmy się chwilę po okolicy – zajrzeliśmy w Zaułek Krystyny Feldman, gdzie znajduje się wejście do Sceny Nowej Teatru Nowego, pokręciliśmy się chwilę wśród secesyjnych kamienic z początku XX wieku, podobnych do tych na Roosevelta, i ruszyliśmy z powrotem w stronę Mostu Teatralnego. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy Dąbrowskiego i skręciliśmy w kolejną w prawo – na Słowackiego.

Pod numerem 18 znajduje się kamienica z charakterystyczną wieżyczką, w której w ramach protestu zamknęła się najpierw Danka a później Cesia Żak w „Szóstej klepce”. Stamtąd wróciliśmy na Dąbrowskiego, rzuciliśmy jeszcze okiem, tym razem od frontu, na Teatr Nowy (Dąbrowskiego 5), w którym pracowała Aniela (Scena Nowa jest na jego tyłach) i popędziliśmy z powrotem na Most Teatralny.

Jeżyce. Teatr Nowy

Teatr Nowy

Niesamowity jest dar Małgorzaty Musierowicz do opisywania miejsc –  mimo, że byłam tam pierwszy raz w życiu, czułam się jakbym chodziła po znajomych ulicach, między znajomymi domami, czekałam tylko aż zza rogu wyłoni się ruda czupryna którejś z sióstr Borejko czy przyjazna twarz kogoś z ich licznej rodziny i przyjaciół.

Jeżycjada - Szósta Klepka

Wieżyczka, w której zamknęła się najpierw Danka a później Cesia Żak w pierwszej części Jeżycjady – „Szóstej Klepce”

Nawet ta bardzo ograniczona „wizja lokalna” wystarczyła mi, by po powrocie do domu rzucić się po raz setny na „Szóstą klepkę” i „Kwiat kalafiora”, i… pożałować, że nie odświeżyłam sobie Jeżycjady przed wyjazdem, lista miejsc do odwiedzenia byłaby pewnie dużo dłuższa. Musierowicz bowiem znana jest z bardzo, jakby to ująć, poznańskiego podejścia do opisywanej przez siebie rzeczywistości, jej bohaterowie mają jak najbardziej realne adresy i daty urodzenia i nawet pogoda w jej książkach jest taka, jaka była w rzeczywistości (rozdziały powieści oznaczane są konkretnymi datami).

Jakby ktoś jednak chciał zagubić się na Jeżycach Jeżycjady na dłużej, służę kilkoma adresami:

A co mają zrobić prawdziwi mężczyźni, którzy nigdy się nie zhańbili choćby wzięciem do ręki czytadła dla dziewcząt (poza tym, że polecam im schować maczyzm do kieszeni, podkraść chyłkiem kilka tomów swoim dziewczynom i przeczytać jak nikt nie będzie patrzył)? Dla nich na Jeżycach też coś się znajdzie. Poza wspomnianą już secesyjną architekturą i kilkoma mniej lub bardziej hipsterskimi knajpkami, jest stare zoo, ogród botaniczny, street art, dawna zajezdnia tramwajowa i kilka innych ciekawych miejsc, o których napiszemy jak tylko uda nam się wyjechać do Poznania jeszcze raz.

Skończyliśmy już blogować, więc wyłączyliśmy komentarze. Nasze posty mogą się teraz starzeć w ciszy i godności:)

  • Duska

    18/10/2021

    Mieszkałam 4 lata na Jeżycach i też słyszałam różne opinie o tej dzielnicy
    Często wracałam wieczorami przede wszystkim z pracy – nikt mnie nigdy nie zaczepił, mieszkałam na Staszica, gdzie mieszkał wyżej wspomniany Peja 🙂tylko 13 lat już nie mieszkam w Poznaniu, więc może teraz się coś zmienilo
    Pozdrawiam

    • 18/10/2021

      My spędziliśmy długie lata na warszawskim Bródnie i na owianej złą sławą Pradze i nie czuliśmy się jakoś dużo bardziej zagrożeni niż w innych dzielnicach. Nie wiem czy po prostu ta zła fama była gorsza niż rzeczywistość czy jak się gdzieś mieszka to się jest w trochę innej pozycji 🙂 Pozdrawiamy!

  • Marcin 1971

    12/08/2020

    Bardzo ciekawe, nawet jeśli Pani koncentruje się tylko na pierwszych pozycjach cyklu. Ja, a było to zimą 2009, zdobyłem się na odwagę i nawet zastukałem do drzwi „Borejków”. Otworzyła bardzo miła Pani i nawet chwilę porozmawialiśmy na temat różnic pomiędzy rzeczywistym rozkładem pomieszczeń a tym opisanym przez p. Musierowicz. Z tego miejsca pozdrawiam tą Panią.

    • 12/08/2020

      O, super! My tak asertywni nie jesteśmy 🙂 Ciekawe czy ta pani ma dużo takich wizyt 🙂 A koncentruje się na pierwszych częściach, bo choć czytałam wszystkie, to do tych wczesnych wracam i je najlepiej zapamiętałam.
      Pozdrawiam,
      Ola

  • 07/03/2019

    Z tej dzielnicy (Jeżyce) pochodzi Peja, czyli Ryszard Andrzejewski. Doskonale znany w środowisku hip-hopowym. Co do samej dzielnicy, to często mówiło się, że to jedna z „ciekawszych”… i lepiej uważać, jak się tam kręci samotnie po zmierzchu. ile w tym prawdy? Wolałem nie sprawdzać 🙂

    • osiemstop

      07/03/2019

      Po zmierzchu nie sprawdzaliśmy, ale oboje wychowaliśmy się na warszawskim Bródnie, więc takie miejsca nam nie straszne:)

  • 07/08/2017

    Świetny wpis. Bardzo fajnie się czytało. Pozdrawiam

    • osiemstop

      07/08/2017

      Dzięki, bardzo nam miło!

  • 30/01/2017

    Też jadąc pierwszy, a nawet drugi raz do Poznania zwiedzalam Jeżyce 🙂 jechałam z nastawieniem chodzenia ścieżkami Borejkow 😉 a potem się zakochałam w tym mieście.

    • 30/01/2017

      Nam też się bardzo spodobało, mamy nadzieję, że jeszcze wrócimy:)

  • 30/01/2017

    ejj, ja już chyba z rok planuję odświeżyć sobie Jeżycjadę 😀

    • 30/01/2017

      Ja odświeżyłam jak tylko wróciłam z Poznania. Żałuję, że nie przed wyjazdem:)

    • 30/01/2017

      Magda ja mam tak samo 🙂

    • 30/01/2017

      A kto Wam w teście wyszedł? Całe życie identyfikowałam się z Gabrysią a tu Pulpecja!

  • Kasia

    25/01/2017

    W kawiarni Sweet Surrender jest prawie tak, jak wyobrażałam sobie dom Borejków i inne domy z Jeżycjady – jak to w kamiennicy: duże, przepastne pokoje i do tego wystrój „domowy” i trochę z innej epoki. Pewnego wieczoru, gdy byliśmy z mężem na herbatce zapragnęłam tam zaszyć się w fotelu z jednym z najstarszych – ulubionych- tomów Jeżycjady, kto wie, może kiedyś się uda;)
    A z innej beczki, mimo, że jestem poznanianką nie wiedziałam – wstyd się przyznać, że jedna z córek Musierowicz też pisze (choć więcej chyba przekłada) dla dzieci i młodzieży! Nazwisko ma po mężu… Poszliśmy z synem na spotkanie autorskie pewnej młodej autorki, nasz syn czytuje jej książki i…jakaś taka podobna do Małgorzaty Musierowicz – myślę sobie;) Okazało się, że jej córka – Emilia Kiereś. Z ciekawości podebrałam synowi na kilka wieczorów jedną z jej książek – Haczyk:)

    • osiemstop

      25/01/2017

      Jak będziemy następnym razem w Poznaniu to na pewno wpadniemy do Sweet Surrender na herbatkę:)
      A co do córki MM to też nie wiedziałam! Dzięki za info, zaraz sprawdzę:)

  • 23/01/2016

    Tak sobie ich dom wyobrażałam no i jeszcze ten dom z wieżyczką 🙂 Muszę koniecznie wrócić do kontynuacji Jeżycjady bo skończyłam na tomie 13 (każdy tom to inny wyjazd, wycieczka, wakacje więc zawsze z czymś mi się kojarzy). Muszę 🙂

    • osiemstop

      23/01/2016

      Cieszę się, że Cię zmotywowałam:)

  • 15/12/2015

    Ale fajnie. Nie miałam pojęcia, że byłaś fanką „Jeżycjady” 🙂
    Książki Musierowicz uwielbiałam (też zaczęłam czytać jakoś w tym wieku – trochę nie po kolei, bo od „Kwiatu Kalafiora”, ale potem nadrobiłam) i podobnie jak Ty Jeżyce sobie odmalowałam w wyobraźni bardzo wyraźnie – Teatralka, Roosevelta… Aż żałowałam w dzieciństwie, że nie mieszkam w Poznaniu. A co do czytelników – nie tylko panie po 30stce (ekhm… tego) sięgają po nowe książki MM, bo także np. mój szef 😛
    Pozdrawiam, A.

    • osiemstop

      20/12/2015

      Hihi, wydaje mi się, że w moim pokoleniu (że się tak brzydko wyrażę;) wszystkie, albo chociaż prawie wszystkie dziewczyny były fankami Jeżycjady. Cieszę się, że faceci też czytują:) Pozdrawiam!

  • 15/12/2015

    Zielone Wzgorze:-)

    • 15/12/2015

      O, a mnie Ania jakoś nigdy nie wciągnęła…

    • 16/12/2015

      Mnie wciągnęła jak ja pierwszy raz przeczytałam mając 8 lat, ale kiedy przeczytałam ja potem po kilku latach – już nie, wydała mi sie zbyt naiwną i infantylna..

    • 16/12/2015

      Może nie trafiłam w odpowiedni moment…

    • 16/12/2015

      też tak sądzę…

  • 15/12/2015

    A mnie bardziej nowe zoo się podoba 🙂 jest bardziej przestronne i sprzyjające spacerom i mniej drastycznym scenom z życia zwierząt. Też lubię tę dzielnicę Poznania 🙂

    • osiemstop

      20/12/2015

      My ani starego ani nowego nie widzieliśmy, ale następnym razem mam nadzieję nadrobimy:)

  • 14/12/2015

    Oj, ja też, co roku nowa Musierowiczowa to jesienny must! 🙂

    • 14/12/2015

      Nie wiem jak Ty, ale ja w tydzień po przeczytaniu już nie pamiętam o czym było (z tych najstarszych z kolei pamiętam całe fragmenty;). Ale i tak kupuję i czytam…:)

    • 14/12/2015

      To prawda, choć ja i tych poprzednich nie bardzo pamiętam, poza tym ze mam poczucie ze to dawna grupa przyjaciół którzy zawsze będą wazni:) i zawsze jak czytan nowa ksiazke to marze o tym żeby mieć kiedyś dużo czasu i przeczytać całość od początku…

  • 14/12/2015

    a ja mieszkałam na Jeżycach 😀 I tak, było to spełnienie moich nastoletnich, musierowiczowskich marzeń

    • 14/12/2015

      Ooo, zazdroszczę! Też bym chętnie tam chwilę pomieszkała:)

  • 14/12/2015

    uwielbiam Jeżycjadę, jak studiowałam w Poznaniu to Jeżyce były pierwszym miejscem, w którym się zgubiłam 😉

    • 14/12/2015

      I wcale się nie dziwię;)

  • 14/12/2015

    Zadam takie kontrowersyjne pytanie – jak widzisz sprawę procesu o prawa do nazwy Jeżycjada?

    • 14/12/2015

      Z tego co wiem ta sztuka nie była adaptacją a jedynie nawiązywała do jej powieści, więc chyba autorka trochę pojechała… Ale jednocześnie staram się czytać książki w oderwaniu od autorów, zdarzyło mi się z przyjemnością czytać np Ziemkiewicza mimo że zupełnie mi z nim nie po drodze, że o kilku wiernych kumplach Fidela C. nie wspomnę:)

      • Danuta

        26/01/2020

        Tak samo mam z Cejrowski. Jego poglądy nie są moimi ale jego książki…kocham.

      • osiemstop

        26/01/2020

        Ciężko jest oddzielić człowieka od jego twórczości. Zawsze uwielbiałam filmy z Kevinem Spacey, ale od czasu #metoo ciężko mi go oglądać bez poczucia niesmaku. Cejrowskiego, choć w czasach licealnych lubiłam, wykreśliłam zupełnie. Ale Musierowicz mimo wad zostaje 🙂

    • 14/12/2015

      Tak odrobinę ten temat zahacza o moją pracę dlatego zapytałem. Dla mnie szczerze mówiąc sprawa jest bardzo dziwna i chyba nie umiałbym jednoznacznie przyznać komuś racji w przypadku słowa „Jeżycjada”. Ale już prawa do nazwiska Borejków to przegięcie.
      PS – Ziemkiewicz co by o nim nie mówić ma cholernie dobry zmysł obserwacji i chociaż zdarzają mu się potknięcia w szczegółach (zwłaszcza w niego jego dziedzinach) to jest jednym z nielicznych komentatorów życia politycznego, których lubię czytać. Fantastykę też pisywał dobrą 🙂

    • 14/12/2015

      Ciężko mi się odnieść, bo nie oglądałam, szkoda że twórcy np nie porozmawiali (chyba?) wcześniej z autorką, może też o to jej chodzi? Trudno mi się wypowiadać, za mało wiem. A Ziemkiewicz jak dla mnie powinien zostać przy fantastyce;)

    • 14/12/2015

      A to polecam w takim razie „Polactwo” – to jest chyba najlepsza analiza naszych narodowych wad.

  • 14/12/2015

    Mam takie miejsca i żeby było zabawniej, Jeżyce są jednym z nich, też ze względu na Jeżycjadę.

    • 14/12/2015

      Polecam, wyglądają zupełnie tak jak…powinny:)

  • 14/12/2015

    Kuba i Argentyna 🙂

    • 14/12/2015

      Byłam kiedyś w Arequipie w Peru i nie wiedzieć czemu uznałam, że właśnie tak wygląda Argentyna;)

Sorry, the comment form is closed at this time.