Lądek-Zdrój. Dużo więcej niż historyczne uzdrowisko

„Lądyn… Nie ma takiego miasta – Lądyn! Jest Lądek, Lądek-Zdrój”… najstarsze uzdrowisko na terenie Polski. Wtulone ze Stroniem Śląskim w wąski pas Sudetów Wschodnich między Czechami a masywem Śnieżnika. Urokliwe i pełne historii, z malowniczymi szlakami wędrownymi wychodzącymi z miasta i Zdroju, a ostatnio też coraz bardziej sportowe. Czyli nie tylko dla takich staruchów jak my:)

Lądek-Zdrój na weekend?

Czasem udaje nam się wyjechać gdzieś bez dzieci. Jak to możliwe – zapytacie? Wyrazy uznania należą się przede wszystkim organizatorom obozów dziecięcych, na które od zerówki wysyłamy Maćka i Kalinę. Niestety, w tym pandemicznym roku odwołano nasz ukochany obóz harcerski (który miał trwać cały lipiec!). Szczęśliwie za to udało nam się znaleźć godne zastępstwo i w ten sposób zyskaliśmy kilka tygodni tylko dla siebie. Oczywiście nie znaczy to, że wyjechaliśmy na kilka tygodni – o nie, jak na odpowiedzialnych, dorosłych ludzi przystało zajęliśmy się pracą i „przedmiotową reorganizacją” dziecięcych pokojów, zachowując urlop na rodzinny wyjazd po ich powrocie. Mimo to na chwilę się wyrwaliśmy – najpierw na Opolszczyznę, a potem, dość spontanicznie, do Lądka-Zdroju.

Skąd pomysł? Paweł bywa tam zawodowo, akurat musiał pojechać do Lądka na spotkanie, więc Ola w piątek po pracy wsiadła w samochód i chwilę po godz. 22 zameldowała się na miejscu. Do Warszawy wróciliśmy w niedzielę bardzo późnym wieczorem. Czy weekend w Lądku-Zdroju wystarczy, żeby podładować baterie, zwiedzić miasto, zmęczyć się chodzeniem po górach, zaspokoić głód górskim pstrągiem hodowanym w Biskupich Stawach i wyskoczyć do naszych południowych sąsiadów na smażony syr z hranolkami?

Weekend w Lądku-Zdroju

Ładowanie baterii. Weekend w Lądku-Zdroju.

Co zobaczyć w Lądku Zdroju? Gdzie się wybrać? Oto 365 powodów, dla których warto wyskoczyć do Lądka-Zdroju (nawet na weekend z Warszawy). No dobra, na początek pięć, pozostałe 360 musicie dopisać sami.

Powód nr 1. Lądek-Zdrój dla wędrowców

Wakacje nie wakacje, zwiedzać trzeba. Mając tylko weekend, zerwaliśmy się bladym świtem (jak nie my) i ruszyliśmy w teren. Nocowaliśmy w hotelu Trojan na ul. Leśnej, tuż przy wyjściu z Lądka-Zdroju na szlaki w Górach Złotych. Jeśli jesteście rasowymi piechurami, to nie ma lepszej miejscówki w Lądku-Zdroju! Po dwóch minutach byliśmy już na pustym szlaku w otoczeniu wiekowych buków i jesionów. I od razu musieliśmy się zmierzyć z poważnymi decyzjami. Pieszych tras wokół Lądka-Zdroju jest tyle, że można się pogubić. W przenośni i w praktyce.

Mamy więc jeden (niebieski) szlak PTTK, który wyprowadzi nas na górę Trojak, a także m.in. na zielony szlak kurierów Solidarności. Są ścieżki przeznaczone dla fanów nordic walkingu – wygodne i szerokie. Podobne są też szlaki do narciarstwa biegowego. Jest kilkadziesiąt tras spacerowych, które podzielono na wędrówkowe, kuracyjne i spacerowe. Te pierwsze potrafią być niezłym wyzwaniem. Kilka razy kluczyliśmy po krzakach i zaroślach, mając wrażenie, że z turystów przemieniliśmy się w tropicieli. Raz czy dwa razy zdarzyło nam się taką trasę zgubić zupełnie i wracaliśmy na ważniejszy szlak idąc na przełaj, prowadzeni przez GPS w telefonie.

Tu warto wspomnieć, że kurort dba o gpsowych turystów i udostępnił za darmo dokładną mapę tras spacerowych w Lądku Zdroju w aplikacji Kamap na Androida. Po ściągnięciu aplikacji, trzeba w niej znaleźć mapę dla Lądka-Zdroju a potem zarejestrować ją przy użyciu numeru seryjnego: ladekzdroj. Naprawdę się przydaje!

Weekend w Lądku-Zdroju

Z Lądka-Zdroju do przez Stołowe Skały do Travny

Jak wyglądała nasza trasa pierwszego dnia? Przede wszystkim zbyt ambitnie, bo przeszliśmy ponad 30 km, a zaprawę górską mamy, dyplomatycznie mówiąc, średnią. Zaczęliśmy przy hotelu Trojan, następnie zeszliśmy do Arboretum, potem historyczną Sarnią Drogą, czyli spacerową (żółtą) trasą, dotarliśmy do trasy łączącej podlądeckie Stołowe Skały, czyli gnejsowec ostańce na zachodnim grzbiecie Królówki – m.in. Wyżną, Iglicę, Skalny Ząb.

Stołowe Skały (zwane też Madejowymi Skałami, Skalnymi Basztami, Sztolnymi Skałami, Stolarzowymi Skałami) były popularnym celem wędrówek kuracjuszy już w XVIII wieku. Przez ponad 200 lat z uzdrowiska ciągnęły do nich tłumy gości, a jeśli ktoś był w Lądku-Zdroju i nie widział Iglicy, to zbierał w domu taki ochrzan jak parę lat temu my za ominięcie pomnika Kościuszki podczas wizyty w Waszyngtonie. Po wojnie skały straciły swoją siłę przyciągania, a teraz, mimo że trochę o nie zadbano, najwyraźniej przegrywają rywalizację o uwagę kuracjuszy z innymi rozrywkami. Podczas naszej wędrówki w okolicach Skał spotkaliśmy ze dwie rodziny, zabłąkaną parę rowerzystów i ekipę wspinaczkową podczas treningu. Ale i tak było tu całkiem tłumnie w porównaniu z resztą trasy.

Stołowe Skały. Spacer z Lądka-Zdroju

Na pierwszy skałkowy ogień poszły Niżna i Wyżna, z których rozciąga się piękny widok na Góry Kuźnicze. Kolejna była Iglica, przy której warto zatrzymać się chwilę dłużej, bo to ważne miejsce w historii miasta. Z Iglicą, czyli Gross Scholenstein związana jest historia pruskiego generała Juliusa Augusta von Graverta, który wybudował w Lądku-Zdroju tzw. Dom Generalski (obecnie Rezydencja Grawert, ul Lipowa 4). W 1813 roku von Gravert ufundował krzyż na Iglicy (widocznej podobno z jego domu) w intencji pomyślnej kampanii saskiej przeciwko Napoleonowi. Pod krzyżem znalazła się tablica z fragmentem listu św. Pawła do Kolosan „OMNIA IN OMNIBVS CHRISTVS” (Wszystkim we wszystkich jest Chrystus). Do tablicy i krzyża prowadziły schody zabezpieczone drewnianymi poręczami.

Wotum błagalne zadziałało, bo w wielkiej Bitwie Narodów pod Lipskiem armie Napoleona (w tym Polacy) sromotnie przegrały, a porażka ta przypieczętowała los nie tylko francuskiego marzenia o rządach w Europie, ale również polskie marzenia o niepodległości, które utopiły się w nurtach Elstrery jak książę Poniatowski. W podzięce Opatrzności generał po powrocie ufundował drugą tablicę IN HOC SIGNOVINCES XVIII OCT, MDCCCXIII” (W tym znaku zwyciężysz, 18 X 1813). O ile ta pierwsza, odrestaurowana, nadal wisi, tak druga nie zachowała się do czasów współczesnych. Widocznie ktoś uznał, że czas zakończyć ten chrystusowo-pruski sojusz.

Lądek-Zdrój. Krzyż na Iglicy

Lądek-Zdrój. Krzyż na Iglicy

Wkrótce po wybudowaniu krzyż zyskał swojego opiekuna – u podnóża Iglicy zamieszkał pustelnik, a po nim następny i następny… Wizyta na Iglicy była wtedy obowiązkowym punktem pobytu w Lądku-Zdroju. Na skale widać jeszcze ponad 100-letnie podpisy kuracjuszy. Krzyż i schody przetrwały II wojnę światową. Pokonała je burza w 1950 roku. Nie zdecydowano się wtedy na remont, więc wkrótce potem ostatni pustelnik opuścił to miejsce, które znów stało się jedynie zwykłą skałą w gęstym lesie. Nowy, sporo mniejszy metalowy krzyż stanął tu w 2004 roku. Nie odbudowano niestety drewnianych schodów, ale wspinaczka na szczyt nie nastręcza większych trudności i warto się na nią skusić, bo mimo gęstszego niż w XIX wieku lasu, widoki nadal są imponujące.

Kolejna skała – Skalny Ząb była równie popularna co Iglica. W połowie XIX wieku wybudowano na niej taras widokowy, którego ślady da się jeszcze miejscami wypatrzeć. Z tarasu rozciągał się piękny widok, teraz częściowo zasłonięty przez gęsty i wysoki las. Miłośników pięknych widoków zastąpili teraz wspinacze. Na skale wytyczono osiem tras wspinaczkowych, całkiem popularnych, więc nie zdziwcie się widokiem wisielców w uprzężach.

Ostatnią dużą formację skał – Trzy Ambony minęliśmy dość szybko i za źródłem św. Antoniego weszliśmy na Drogę dla Samotnych. Najwyraźniej samotni nie przyjeżdżają za często do Lądku-Zdroju, bo wąskie ścieżki były tak zarośnięte, jakby nikt nimi nie chodził. W dodatku szlak jest dość oszczędnie oznaczony, w związku z tym zdarzało nam się go zgubić. Zdołaliśmy jednak zdobyć w stylu alpejskim Królówkę i dotarliśmy do ruin Zamku Karpień na szczycie Karpiaka.

Zamek odgrywał dużą rolę w XIV i XV wieku strzegąc szlaków handlowych, m.in. drogi solnej prowadzącej przez Lądek. W XV wieku zniszczyli go husyci, potem był siedzibą band terroryzujących okolicę. Zrównano go z ziemią w 1513 roku i przez kolejnych kilkaset lat był opuszczoną ruiną. W XIX wieku wytyczono do niego szlak i zbudowano drewnianą wieżę widokową, która przetrwała tylko kilkanaście lat i nie została odbudowana. Ruiny same w sobie nie są zbyt interesujące, ale czego się spodziewać po miejscu, które zostało zburzone ponad pół tysiąca lat temu. Widać zarysy ścian, jakieś resztki sklepienia. Jest to jednak idealne miejsce na krótką przerwę i piknik z widokiem.

Lądek-Zdrój. Ruiny Zamku Karpień

Lądek-Zdrój. Ruiny Zamku Karpień

Za Karpiakiem przeszliśmy przez Przełęcz Karpiowską i weszliśmy do Czech, idąc szlakiem ciągnącym się wzdłuż granicy (od granicznego słupka do słupka). Szlak początkowo prowadzi ostrym podejściem. Warto jednak wykonać ten wysiłek, bo potem czekają na nas dwie wyjątkowe nagrody. Jedna to piękne widoki na północny-wschód i odległe o niecałe 15 km jeziora – Otmuchowskie i Nyskie (takie te Czechy szerokie, że jak tylko dojdzie się do granicy to po drugiej stronie znowu widać Polskę). Druga jest jeszcze bardziej czeska. To Lesní Bar na stříbrném prameni. Lesní Bar to nic innego jak… drewniana rynna na leśnym strumyku, gdzie leżą piwa i różne nealkoholickie napoje. Obok wisi cennik. Spragnieni turyści mogą się poczęstować, a potem uiścić rachunek wrzucając pieniądze do wiszącej skrzyneczki. Niestety, pieniądze przy sobie mieliśmy jedynie plastikowe, a wam radzimy się uczyć na naszych błędach i zabrać ze sobą trochę gotówki.

Dalej szlak schodzi do czeskich wsi Zalesi i Travna. Tuż przed Travną po raz kolejny udało nam się go zgubić i od pewnego momentu szliśmy na przełaj przez las naprowadzani na wieś odgłosami… festiwalu rockowego, który akurat się tam odbywał (przypominamy: wieś licząca kilkanaście domów na krańcu kraju wciśnięta w Polskę). Poza rockmanami Travna ma jeszcze knajpę – U Oravcu, w której jest czeskie pivo i smazeny syr, co jest idealnym dopełnieniem długiej, górskiej wędrówki. Jeśli wsiąknięcie za bardzo w klimat czeskiej gospody, to nie ma tego złego. W karczmie jest kilka miejsc do spania za 200 kr, czyli ok. 35 zł od głowy.

Niestety, potem szlak robi się trochę mniej przyjemny. Najkrótsza droga z Travny do Lądka-Zdroju prowadzi dość ruchliwą drogą, na której tylko ciasne zakręty wymuszają na kierowcach w miarę rozsądną prędkość. Na szczęście po kilku kilometrach, na samej granicy przy parkingu spod którego prowadzi szlak na Borówkową Górę, można zejść z ulicy i przez cichą i trochę opuszczoną Lutynię dojść z powrotem do Lądka-Zdroju. Wynik przechadzki? 9 godzin, coś około 30 km, jedno piwo i jeden syr na głowę, zero kleszczy, trochę ukąszeń komarów, kilka szczytów i skał, jeden zamek oraz tajemnicze kamienne kurhany na wzgórzu nad Travną. Oraz zakwasy dnia następnego:)

Z Lądka-Zdroju na Borówkową Górę

Drugiego dnia znów daliśmy sobie w kość. Tym razem wyszliśmy z hotelu Trojan niebieskim szlakiem i szybkim tempem (wieczorem czekał nas powrót do Warszawy!) przeszliśmy przez Trojak i imponujące Skalne Wrota do Zamkowego Rozdroża. Zamiast iść prosto do Zamku Karpień skręciliśmy w lewo na Szlak Graniczny im. Solidarności polsko-czesko-słowackiej, którym doszliśmy aż do Borówkowej Góry. Od hotelu Trojan to 11 km i 4 godziny, czasem średnio, a czasem bardzo łatwego szlaku.

Fragment od parkingu na granicy do Borówkowej Góry to jedyne miejsce, gdzie na szlaku czuć było ruch i gdzie polało się trochę potu. Wcześniej, wokół Lądka-Zdroju i na granicy mijaliśmy co kilka godzin pojedyncze osoby. Tu, od przepełnionego parkingu i z czeskiej strony ciągną całe rodziny, które rozrzedzają się trochę w trakcie niedługiego, ale całkiem stromego podejścia. Na szczęście szlak wiedzie tu przez las, więc duży upał i słońce nie dają się we znaki.

Cel naszej wędrówki zdecydowanie wynagradza wszelki wysiłek. Na szczycie Borówkowej Góry znajdziecie piękną, obudowaną wieżę widokową oraz (pamiętajcie, że jesteśmy w Czechach) otwartą w sezonie knajpę. A widoki? Podobno obraz mówi więcej niż 1000 słów, więc odsyłamy do zdjęć.

Do Lądka-Zdroju wróciliśmy czerwoną, spacerową trasą nr 1, momentami całkiem stromą, która prowadzi od Borówkowej Góry do Lądka-Zdroju od jego południowo-zachodniej strony. Ponieważ to dokładnie po przekątnej od hotelu Trojan, to nad wsią Ułęże zmieniliśmy szlak na żółtą czwórkę i weszliśmy do miasta od strony ul. Wolności dawną drogą graniczną, czyli dokładnie tak jak dzień wcześniej.

W sumie przez weekend zrobiliśmy ponad 50 kilometrów przyzwoitym, ale nie wyczynowym tempem w idealnej pogodzie. Mniej ambitnym niż my piechurom proponujemy rozbicie sobie spacerów na trzy: w sobotę rano Stołowe Skały (Małe Sztolnie, Iglicę i Skalny Ząb) z Arboretum, a po południu Trojak i Karpiak niebieskim szlakiem. W niedzielę wycieczkę samochodem do parkingu na początku szlaku na Borówkową Górę (tylko rano bo parking szybko się zapełnia) i syr z hranolkami w knajpie ledwie kilkaset metrów od granicznej Przełęczy Lądeckiej.

A bardziej ambitni piechurzy? Szlaków i ścieżek w okolicy jest tyle, że jak to mówią Anglosasi „sky is the limit”… Mamy dla Was na przykład jeszcze jeden opis spaceru z Lądka-Zdroju na Borówkową Górę. Możecie od nas ściągnąć krótki przewodnik. W wersji papierowej znajdziecie go w lądeckiej informacji turystycznej.

Lądek-Zdrój - szlaki wokół miasta

2. Arboretum

Położone najwyżej w Polsce (475-500 m n.p.m) lądeckie Arboretum to duma władz Lądka-Zdroju. My do takich miejsc mamy mieszane uczucia. Po co oglądać drzewa zamknięte za siatką, skoro wokół jest las równie niesamowitymi okazami. Ale to może kwestia tego, że marni z nas arbokoneserzy. Jesteśmy takimi laikami, że poza brzozą i topolą trudno nam bez pomyłki nazwać jakieś drzewo (uczymy się jednak wytrwale tych wszystkich lip, klonów, buków a i iglaste mamy w planach).

Arboretum, Lądek-Zdrój

Plan Arboretum w Lądku-Zdroju. Źródło: broszura UM Lądek-Zdrój.

No dobra, czas odrzucić na bok uczucia i wziąć się za blogerskie powinności. Szczególnie, że Arboretum dzieli od hotelu Trojan ledwie 100 metrów. Prawie 2-hektarowy kompleks wypełniony starodrzewem i egzotycznymi gatunkami roślin założono na początku lat 70-tych. Arboretum to efekt czynu społecznego. Teren pod ogród przygotowywali ówcześni radni, ich rodziny oraz młodzież szkolna. Sadzonki podarowały różne instytucje naukowe i akademickie z regionu a także (uwaga, tylko nie spadnijcie z taboreta!) aroboreta z Wojsławic, Niemczy i Książa. Zasadzono 250 gatunków drzew, ale przyjęła się jedynie mniej więcej połowa z nich.

Czy warto do niego przyjść? Arboretum w Lądku-Zdroju trudno odmówić uroku. Wąskie ścieżki wznoszą się i opadają między różnorodną roślinnością, budzącym podziw starodrzewiem i drobniejszymi, egzotycznymi okazami. Całość urozmaicają oczka wodne i strumyki, są ławki na których można przysiąść i platforma widokowa dający szerszy ogląd na park. Osoby, które lubią urządzoną zieleń i z tych czy innych powodów nie wyjdą za daleko na szlak pewnie odetchną tu od, co by nie powiedzieć zdrojowego, ale jednak miasta. Nas jednak cały czas ciągnęło na szlaki do nieogrodzonego lasu i po zrobieniu szybkiej rundki oraz powtórzeniu sobie nazw najważniejszych w okolicy drzew ruszyliśmy na szlak.

Arboretum w Lądku-Zdroju
ul. Moniuszki, 57-540 Lądek-Zdrój
Otwarte: V-VIII cały tydzień w godz. 10-18, IX-X wt.-niedz. w godz. 10-18, XI-IV zamknięte.
Bilety: 7 zł ulgowy, 5-6 zł normalny (na tablicy przy zejściu z Drogi Solnej ceny były inne, ale kiedy zwróciliśmy na to uwagę kasjerowi, okazało się, że tylko my mamy z tym problem. „Kasa jest tu, a nie tam” – usłyszeliśmy).

3. Lądek czy Zdrój? Spacer z uzdrowiska do miasta

Co było pierwsze? Lądek czy Zdrój? Lądek/Landeck otrzymał prawa miejskie w 1282 roku, co czyni go jednym z najstarszych miast na Ziemi Kłodzkiej. Ale już w połowie XII wieku istniała w tym miejscu osada służebna wobec karpieńskiego grodu. W 1241 roku mieli się tu pojawić Mongołowie, którzy wracając spod Legnicy pustoszyli wszystko na swojej drodze, w tym pierwsze kąpieliska na terenie późniejszego uzdrowiska. 40 lat później miasto wraz z założeniem otrzymuje prawo składu i handlu solą, dodatkowo zaczyna być znane z kąpieli siarkowych. W kolejnych wiekach staje się miastem królewskim pod czeską opieką. Pod koniec XV wieku Jerzy z Podiebradów każe wykonać pierwszą w Europie analizę chemiczną tryskającego w dzisiejszym Zdroju źródła i po pozytywnych wynikach nakazuje postawić dom zdrojowy z karczmą. Istnieje on do dziś jako Zakład Przyrodoleczniczy Stary Jerzy (nadal z knajpą), na którego fasadzie dumnie widnieje data 1498.

Kolejne lata to burzliwy rozwój Zdroju. Budowane są kolejne domy zdrojowe, przyrasta uzdrowiskowa biurokracja (regulaminy, kodeksy). W 1680 roku powstaje imponujące, przykryte kopułą kąpielisko zdrojowe – Marienbad zbudowane bezpośrednio nad źródłem siarkowym (obecnie Sanatorium „Wojciech”). Jego gośćmi w przyszłości będą m.in. królowie pruscy oraz car Aleksander I (jakby nie było również król polski) i, dodajmy skromnie, autorzy tego tekstu. Niestety nie w części basenowej, ale następnym razem na pewno naprawimy to zaniedbanie.

Weekend w Lądku-Zdroju. Zdrój Wojciech

Zdrój Wojciech w pełnej krasie

Widok z Parku Zdrojowego im. Jana Pawła II na Wojciecha to najbardziej chyba znany obrazek z Lądka-Zdroju. Park, dawny Kurpark, urządzono w 1782 roku na miejscu dawnego ogrodu. Po jego drugiej stronie znajduje się kawiarnia urządzona w dawnej hali spacerowej, wzniesionej w 1842 roku. Za nią warto jeszcze zajrzeć (o ile będzie otwarta) do barokowej Kaplicy Zdrojowej, przed którą stoi Kolumna Maryjna.

Obok Zdroju rozwija się handlowe miasto. Jeśli skierujecie się na Rynek ze Zdroju, to nie omińcie po drodze urokliwego Krytego Mostu nad Białą Lądecką. Łączy on Pałac Białej zwany też Białą Willą (od rzeki) przy ul. Spacerowej z domami przy ul. Kościuszki 32 i 34. Najlepiej widać go z brzegu rzeki przy kamienicy przy Kościuszki 34. Co prawda podcienie stanowią taras prywatnego mieszkania i można się poczuć jak u kogoś na podwórku, ale gospodarze najwyraźniej są wyrozumiali dla kulturalnych turystów i dzielą się niezwykłym widokiem. Poświęcimy mu trochę miejsca w dalszej części tekstu.

Idąc dalej ulicą Kościuszki w stronę Starego Miasta, wejdźcie do Centrum Informacji Turystycznej na pl. Staromłyńskim 5. Możecie się tam zaopatrzyć w mapki i przewodniki i podpytać o coś, co zdążyło Was po drodze zainteresować.

Pozostańcie na ulicy Kościuszki, którą dojdziecie do ulicy Krótkiej. Na jej końcu kryje się gotycki most św. Jana z połowy XVI wieku. Zdobi go figura św. Jana Nepomocuena – patrona Czech, której autor wzorował się na rzeźbie znajdującej się na moście Karola w Pradze. Od mostu ulicą Słodową dojdziecie do Rynku.

Lądek-Zdrój: gotycki most z figurą św. Jana Nepomocuena

Gotycki most z figurą św. Jana Nepomocuena

Lądek-Zdrój ma to szczęście, że z II wojny światowej wyszedł praktycznie bez szwanku. Odnowiony ostatnimi laty rynek z oryginalną zabudową wygląda więc naprawdę pięknie. Może nie ma na nim pięciogwiazdkowych hoteli, butików najlepszych projektantów i knajp z oponami gwiazdkami Michelina. Ale są renesansowe podcienia z XVI wieku oraz barokowe i rokokowe kamienice z XVII i XVIII wieku. Pod adresem Rynek 1 stoi dom Michała Klahra (jeśli jeszcze nie wiecie kto to, to po jednej czy dwóch wizytach w Ziemi Kłodzkiej już będziecie wiedzieć), w którym obecnie funkcjonuje Kawiarnia Artystyczna. Na środku Rynku stoi XIX-wieczny Ratusz (jeszcze czeka na remont, ale Rada Miejska zarezerwowała już na niego wstępnie środki), obok niego rzeźba Trójcy Świętej – wotum dziękczynne po pożarze z 1739 roku dłuta… Michała Klahra oraz XVI-wieczny pręgierz. Jest co oglądać znad filiżanki kawy bądź kufla kraftowego piwa.

Lądek-Zdrój. Ratusz

Ratusz w Lądku-Zdroju

Ważnym momentem dla Lądka-Zdroju było doprowadzenie tu kolei z Kłodzka. Stację, trochę za miastem, jak to w Ziemi Kłodzkiej, otwarto w 1897 roku. Niestety, ostatni pociąg odjechał stąd w 2004 roku. Szczęście w nieszczęściu, że w przeciwieństwie do wielu innych dworców w kraju ten nie trafił w ręce prywatne, tylko zajęła się nim gmina. Po niedawnym remoncie otwarto w nim inkubator przedsiębiorczości, a dodatkowo ogólnodostępną kawiarnię. Jeśli jesteście w Lądku-Zdroju samochodem, to warto zobaczyć, jak piękne miejsce mogłoby Was przywitać, gdyby nadal można było dotrzeć tu pociągiem. Koniecznie wejdźcie do kawiarni urządzonej w dawnej poczekalni. Są tam piękne witraże, oryginalna posadzka i wiele innych historycznych elementów. A każdy, nawet jeśli mu nie po drodze z historią czy architekturą, doceni wygodne siedziska i… huśtawki!

W 2020 roku w Lądku przybyła nowa trasa spacerowa – Szlak Lądeckich Kobiet, prowadzący przez miejsca związane z takimi słynnymi Paniami goszczącymi w uzdrowisku, jak Maria Hoffmann, Marianna Orańska (u której gościliśmy w Kamieńcu Ząbkowickim), Luiza Pruska, Eliza Radziwiłłówna, czy Eva Siao. Najciekawsza jest chyba historia Elizy Radziwiłłównej, którą ogromne uczucie łączyło z księciem Wilhelmem – późniejszym cesarzem Prus. Miłość przegrała wtedy z polityką, a krótko po rozstaniu Eliza umarła na suchoty. Wilhelm przeżył ją o 55 lat, ale do końca życia myślał o swej dawnej ukochanej i zmarł z jej miniaturowym portretem pod poduszką.

Takich tras spacerowych i celów wycieczek w Lądku-Zdroju jest bez liku i ich wymienienie zajęłoby jeszcze ze dwa teksty.

3. Zanurzcie się w wodach Wojciecha

Tak jak Londyn nie istnieje bez Królowej, tak Lądek nie mógłby chyba istnieć bez Wojciecha. Zdrój powstał w 1680 roku, a jego obecna barokowa szata to efekt przebudowy z 1880 roku. Możecie go zwiedzać (za darmo), napełnić butle zdrojową wodą (również za darmo), zanocować (jedynka poza sezonem to koszt 210 zł za noc), wyleczyć się z różnych schorzeń (kąpielami, masażami, hydromasażami i dziesiątkami innych zabiegów) oraz, a może przede wszystkim zanurzyć się w basenie, którego wody wypierały kiedyś ciała królów i cesarzy. Tu też warto zajrzeć do kawiarenki. Być może uda Wam się upolować miejsce na balkonie z pięknym widokiem na cały park. Jedynym minusem tego miejsca jest… piękny widok na cały park, przez który przy waszym stoliku będzie się cały czas tłoczył ktoś w poszukiwaniu jak najlepszego ujęcia dla zdjęcia.

Zdrój Wojciech
Plac Mariański 13, 57–540 Lądek–Zdrój
Kąpiel termalna w basenie „Wojciech”: 25/30 zł (polecamy rezerwację z dużym wyprzedzeniem).
PEŁEN CENNIK ZABIEGÓW

Lądek-Zdrój. Dużo więcej niż historyczne uzdrowisko

4. Odnajdźcie Kryty Most nad Białą Lądecką

Most powstał w pierwszej dekadzie XX wieku. Zbudowano go na polecenie Paula Hermanna – właściciela Pałacu Białej, w której prowadził znane w całych Niemczech uzdrowisko pod nazwę Instytutu Medyczno-Mechanicznego, specjalizującego się w gimnastyce leczniczej, masażach, termo- i elektroterapii oraz kąpieli. Po przyłączeniu do niego kamienic na Kościuszki po drugiej stronie Białej Lądeckiej zakład zmienił nazwę na „Uzdrowisko Lądek”. Po wojnie w Pałacu Białej dalej był dom zdrojowy, w opróżnionych kamienicach na Kościuszki urządzono mieszkania.

W latach 90-tych Pałac Białej przeszedł w ręce prywatne – dawnych mieszkańców Lądka-Zdroju, którzy obecnie mieszkają w Niemczech. Miasto nieśmiało mówi o próbach otwarcia Krytego Mostu w jakiejś formie dla turystów, ale na razie możemy go podziwiać tylko z zewnątrz – z poziomu drugiego brzegu rzeki. Najlepiej widać go z tego miejsca.

Lądek-Zdrój. Kryty Most nad Białą Lądecką

Kryty Most nad Białą Lądecką

5. Singletracki

Kochacie rowery? Nie boicie się ostrej jazdy? To Lądek-Zdrój ma dla Was coś niezwykłego – projekt Singletrack Glacensis. Jeszcze kilka lat temu, kiedy ten pomysł pojawiał się w rozmowach miejscowych zapaleńców, inni kpiąco kręcili głowami. Kilkaset kilometrów tras od Srebrnej Góry, przez Kłodzko, Bardo, Lądek-Zdrój i Stronie Śląskie aż do Międzylesia, a potem znów na północ aż do Dusznik-Zdroju i Kudowy-Zdrój? To było kosmiczne założenie nawet nie tyle z powodu pieniędzy, ale jak zebrać wszystkich włodarzy z tego terenu i ogarnąć ich współpracę? Tymczasem udało się. Do roboty zabrało się Stowarzyszenie Gmin Ziemi Kłodzkiej, powołano Fundację „SINGLETRACK GLACENSIS” i teraz możemy cieszyć się ponad 200 kilometrami pętli, towarzyszącą im infrastrukturą i trasami dojazdowymi. I naprawdę da się dojechać trasami rowerowymi ze Srebrnej Góry do Międzylesia, a nawet do Spalonej koło Bystrzycy Kłodzkiej, robiąc triumfalną rundkę wokół wieży widokowej na Jagodnej. Jeśli porozmawiacie z miejscowymi samorządowcami z czego są dumni w regionie, to signletracki na pewno pojawią się jeśli nie w pierwszym czy drugim, to na pewno trzecim zdaniu. I nie jest to duma na wyrost.

Singletracki opiszemy wam teoretycznie. Niestety nie udało nam się ich przetestować. Podczas naszego krótkiego pobytu w Lądku-Zdroju skupiliśmy się na spacerach. Jesteśmy jednak pewni, że ten rok, szczególnie po tym jak kupiliśmy kampera z rowerowym bagażnikiem, będzie dużo bardziej rowerowy niż lata poprzednie. Na pewno też spędzimy niejeden przedłużony weekend w Ziemi Kłodzkiej i okolicach. Kto wie, może w ramach urlopu przejedziemy całą glacensisową trasę?

Lądek-ZdrójAle do rzeczy. Czym w ogóle są singletracki? To jednokierunkowe trasy rowerowe prowadzące przez wzgórza Gór Bardzkich, Złotych, Bystrzyckich, Masywu Śnieżnika i nie tylko. Ułożone są w pętle, byście mogli wrócić do miejsca startu. Takich pętli po polskiej stronie jest 28, z czego w 2020 roku już tylko cztery pozostawały w budowie. Najkrótsza z nich ma niewiele ponad 2 km długości, najdłuższa ponad 25 km. Większość pętli połączona jest trasami dojazdowymi poza tymi wokół Dusznik-Zdroju, Kudowy-Zdrój oraz Suchego Wierchu po czeskiej stronie. Trasy są dobrze oznaczone z charakterystycznymi bramkami na początku szlaku. Dzięki temu, że szlaki mają gospodarza są zadbane, oczyszczane regularnie z przeszkód i naprawiane. W wielu miejscach utwardzono je wyróżniającym się w lesie jasnym żwirem, a gdzieniegdzie zbudowano na nich wąskie drewniane mostki.

Singletracki podzielono na cztery stopnie trudności: familijny, bardzo łatwy, łatwy i średnio trudny. Nie są to więc trasy dla zawodowców czy nawet zakręconych wyczynowców. Ci pewnie poszukają dla siebie tras w Czechach. Ale, jak wyczytaliśmy w jednej z internetowych opinii, to dobre miejsce na wczesnosezonową rozgrzewkę. Tym lepiej więc dla rodzinnych podróżników, gdzie trudność trasy jest zazwyczaj jakąś wypadkową rodzinnego kompromisu.

Lądek-Zdrój. Szlaki wokół miasta

W Lądku-Zdroju i bezpośredniej okolicy znajdują się trzy singletrackowe pętle. To położona kilka kilometrów na północ przy drodze do Złotego Stoku Pętla Orłowiec (22,9 km, poziom trudności: trasa łatwa) oraz dwie trasy przy Zdroju: Pętla Trojak (5,8 km, poziom trudności: trasa średnio trudna) i Pętla Zdrój (7,1 km, poziom trudności: trasa średnio trudna). Orłowiec jest na pewno w zasięgu średnio wysportowanych uczniów ostatnich klas podstawówki, Trojak i Zdrój pewnie mogą sprawiać dzieciakom w tym wieku lekkie problemy. Jeśli je przejechaliście, to koniecznie podzielcie się wrażeniami w komentarzach.

Opisy tras, aktualną sytuację i inne ciekawe informacje znajdziecie na stronie projektu Singletrack Glacensis.

Lądek-Zdrój. Hotele, pensjonaty, uzdrowiska

Booking.com

Jak przystało na uzdrowisko, Lądek-Zdrój oferuje pełen zakres miejsc noclegowych. No dobra, może nie znajdziecie w nim Mariotta, Movenpicka, czy Intercontinentala, a nawet żadnego z hoteli Gołębiewskiego, ale są spore hotele, małe pensjonaty, wynajmowane mieszkania czy sanatoria z zabiegami. A więc kilka propozycji zgodnie z wymienionymi obok kategoriami. Od końca:

  • Uzdrowiska – skoro wyrażaliśmy już nasz zachwyt Zdrojem Wojciech, trudno byłoby wskazywać inne miejsce, szczególnie jeśli potrzebujecie zabiegów do dojścia do pełnej formy. 210 zł za noc w jedynce, czy 155 zł w dwójce poza wysokim sezonem i odpowiednio 245 zł i 170 zł w sezonie.
  • Mieszkania – zakochaliśmy się też w Zakrytym Moście na Białej Lądeckiej i w serwisie Booking znajdziecie mieszkanie z widokiem właśnie na ten most oraz Wille Białą. To Apartament pod Zakrytym Mostem. Wnętrza nie rzucają na kolana, ale widok ze sporego balkonu robi wrażenie. W mieszkaniu jest jedno podwójne i jedno pojedyncze łóżko. Cena za noc poza sezonem? 314 zł.
  • Z pensjonatów chcieliśmy Wam polecić Willę Marianna prowadzoną przez bardzo przyjazną i energiczną ekipę u podnóża zachodniego zbocza Królówki nad samą rzeką. Willa to nie tylko noclegi, ale też wypożyczalnia rowerów, przejażdżki bryczką i wiele innych atrakcji, w których organizacji mogą Wam gospodarze.
  • W przypadku hoteli pozostajemy wierni Hotelowi Trojan. Położony najbliżej szlaków, pod samym lasem po liftingu sprzed paru lat jest naprawdę dobrą opcją dla osób, które lubią ciszę, a jednocześnie nie chcą mieć zbyt daleko do miasta. Nocleg ze śniadaniem w pokoju jednoosobowym kosztuje od 145 zł, w dwójce od 88 zł. Warto tylko przy rezerwacji poprosić o pokój, który nie będzie na parterze od strony lasu. Ponieważ hotel stoi na wzgórzu pod samym lasem, to w tych pokojach cały czas panuje półmrok.
  • A jeśli oprócz noclegów marzy Wam się też SPA, zerknijcie na ofertę Hotelu Mir-Jan.

Gdzie zjeść w Lądku-Zdroju

W tej materii Lądek to zdecydowanie nie Londek. Jest jednak w czym wybierać. Osoby, którym wystarczy standardowa, prosta, polska kuchnia najszybciej skierują swoje kroki do Baru Lux. Zdrój może też pochwalić się przyzwoitą pizzerią, którą znajdziecie naprzeciwko Jerzego. Właścicielami Marianny są gospodarze… Willi Marianna, więc jeśli nocujecie akurat tam, to może uda się Wam wytargować jakąś zniżkę. Trochę wyższą półkę reprezentują chociażby restauracja Hotelu Trojan, czy Alhambra.

Lądek-Zdrój za to kawiarniami stoi. Życzymy Wam udanego polowania na stolik w Zdroju Wojciech. Koniecznie trzeba odwiedzić Kawiarnię Wiedeńską w dawnej Albrechtshalle. A przy okazji spaceru na lądecki Rynek punktem obowiązkowym jest klimatyczna kawiarnia artystyczna w Domu Klahra.

Skończyliśmy już blogować, więc wyłączyliśmy komentarze. Nasze posty mogą się teraz starzeć w ciszy i godności:)

  • 03/02/2021

    Zachęciliście…. trochę daleko, ale jak tylko się zrobi cieplej to tam jedziemy 🙂 Jestem pod wrażeniem wyczerpującego temat artykułu. Pozdrawiam!

  • 26/01/2021

    Lądyn od zawsze był w moim sercu ❤️

Sorry, the comment form is closed at this time.