
Może aligatorów i krokodyli nie jest na Florydzie tak dużo jak Kubańczyków, ale to one właśnie są chyba najbardziej widocznym symbolem tego stanu. To nie tylko drużyna Florida Gators, ale też mniejsze lub większe pamiątki, naklejki, a także liczne tabliczki „Do not feed alligators”. Mieszkańcy Florydy lubią się chwalić swoim najbardziej medialnym przedstawicielem fauny.
Nasze doświadczenia z tymi zwierzętami były do tej pory dosyć marne, by nie powiedzieć żadne. Trzeba było coś z tym zrobić. Zainspirowani przez Orlińskiego, a dokładniej mówiąc przez rewelacyjną stronę www.roadsideamerica.com, którą polecił w swojej książce, udaliśmy się na farmę aligatorów i krokodyli, o wdzięcznej nazwie Gatorama.
No właśnie: aligatorów i krokodyli. Wbrew pozorom to nie to samo (a wróble to nie dzieci gołębi, jak niektórym się całkiem do niedawna wydawało, i bynajmniej nie chodzi o Maćka ani Kalinę). Czym zatem różni się aligator od krokodyla? Oto czego dowiedzieliśmy się w Gatoramie:
– pyski aligatorów są krótsze i zaokrąglone, podczas gdy krokodyli są długie i wąskie
– aligatory są czarnawe, krokodyle brązowawe
– aligatory są strachliwe i unikają konfrontacji, podczas gdy krokodyle są bardziej agresywne
– długość aligatora to maksymalnie około 13 stóp, podczas gdy krokodyle osiągają średnio 16 stóp (dla porównania, nasza przyczepa ma 18 stóp)
– aligatory, w przeciwieństwie do krokodyli mają język
– krokodyle są bardziej ciepłolubne niż aligatory (Ola podejrzewa, że może być genetycznie spokrewniona z krokodylami)
– aligatory mają bardziej wyłupiaste oczy niż krokodyle (Paweł podejrzewa, że Ola może być genetycznie spokrewniona z aligatorami)
– z zamkniętą szczęką tylko przednie zęby aligatorów są widoczne, podczas gdy u krokodyli widać pełne uzębienie.
Aligatory i krokodyle zdecydowanie się różnią również rozmiarem populacji na Florydzie. Tych pierwszych jest trochę ponad milion, tych drugich żyje na Florydzie około 2 tysięcy.
Wstęp do Gatoramy kosztuje 14,95 USD od dorosłego, 6,95 USD od Maćka, ale jak się poszuka w sieci to bez problemu można znaleźć kupony zniżkowe. Zwiedzanie rozpoczyna się od wejścia na długi pomost nad bajorem, w którym pławią się aligatory i krokodyle. Pławią to za dużo powiedziane. Większość z nich leży sobie w bezruchu, i nawet jak dostanie po głowie kawałkiem chleba (torbę chleba do karmienia kupuje się przy wejściu za dodatkowego dolika) to nawet im się nie chce oka otworzyć, co bardzo cieszy okoliczne ptaki. Ruszają się dopiero na karmienie. Karmienie odbywa się dwa razy dziennie. Pani zajmująca się zwierzętami przychodzi z wiaderkiem czikena, wywołuje co groźniejsze okazy i leci z drągiem szturchać te mniej ruchawe france, żeby ruszyły swoje wielkie leniwe cielska na jedzenie. Potem wraca na pomost i karmi je jednocześnie o nich opowiadając.
Po karmieniu zostaliśmy zaproszeni do potrzymania małego aligatorka. Po minięciu bajora wchodzi się nadal tym samym pomostem między odgrodzone siatką od zwiedzających baseniki. Po obu stronach są aligatory i krokodyle w różnym wieku. Te najmłodsze wyrażały zainteresowanie bułką. Z wiekiem im pewnie przejdzie.
Pani weszła do jednej z klatek i wyciągnęła takiego młodziaka, zakleiła mu pysk izolacją…
…i po udzieleniu krótkiej instrukcji obsługi wręczyła go nam.
W dotyku był dużo miększy, niż się spodziewaliśmy.
Oprócz aligatorów i krokodyli w Gatoramie są też różne gatunki ptaków, pantera (na której karmienie też się załapaliśmy), ryś, skunks i urocze zwierzątka, których nazwy nie zapamiętaliśmy.
Przy wyjściu leciał film, w którym można było się dowiedzieć jeszcze więcej o aligatorach i krokodylach i zobaczyć jak aligatorki wykluwają się z jajek. I natychmiast pożałowaliśmy, że nie będzie nas tu w sierpniu – wtedy można być naocznym (i namacalnym!) świadkiem tego zjawiska.
Gatoramę wspominać będziemy miło, jako kolejne miejsce pokazujące, że da się zrobić zoo (czy w tym przypadku mini-zoo) gdzie można zwierząt dotykać, można je karmić i można się dowiedzieć o nich czegoś w bardziej nietypowy, uczestniczący sposób.
Sorry, the comment form is closed at this time.
Griks12
Ja się strasznie boję krokodyli/aligatorów, ale chętnie je odwiedzę jak będziemy w Stanach 🙂
http://warszawazwiedzanie.pl/
osiemstop
Dobra okazja, żeby zmierzyć się z własnymi lękami:)
Idalia Roszczyk
Smakuje jak kurczak:)
osiemstop
Nawet chcieliśmy, ale niestety nie ma tam knajpy, mieli tylko mrożone aligatorze udka. Może jeszcze gdzieś się nam uda skosztować:)
Anonimowy
Nie skosztowaliście mięska aligatora?