DSC
Kolejne książeczki, które Maciek wyjątkowo sobie upodobał w czasie tej podróży, to wydane przez Zakamarki „Filip i Mama, która zapomniała” oraz „Igor i lalki”. Obie książeczki są na tyle zabawne , że nawet dorośli dobrze się bawią podczas lektury, a Maciek zna je na pamięć i potrafi w najbardziej nieoczekiwanych momentach zacząć cytować obszerne fragmenty.
„Filip…” opowiada o mamie, która pewnego dnia zamieniła się w smoka i jej synku, Filipie, który postanawia zaprowadzić ją do lekarza, po drodze zatrzymując się jeszcze w kilku miejscach. Czy trudniej opiekować się dzieckiem, czy lekko zagubionym smokiem?
„Igor…” z kolei to urocza opowiastka o chłopcu, który nie tylko świetnie grał w piłkę, ale także lubił bawić się lalkami. Jest trochę o społecznych oczekiwaniach (tata, który codziennie upewnia się, że Igor wziął piłkę), wchodzeniu w rolę (dziewczynki, które za bardzo nie chcą dopuścić Igora do zabawy lalkami, chłopcy, którzy chcą wolą „ciąć krew”, a nie upiększać roboty kropeczkami), a wszystko kończy się nagłym zwrotem akcji. Warto sięgnąć po tą książkę, choćby po to, by dowiedzieć się, czy można urodzić paluszka rybnego.
filip i igor
Zakamarki wydały również serię książeczek o Lalo, Babo i Bincie. Napisane prostym językiem i ślicznie ilustrowane były ulubionymi książeczkami kiedy Maciek był młodszy. Kiedy wrócimy do Polski, będą jak znalazł dla Kaliny. Wszystkie części serii Maciek dostawał po kolei od swojej matki chrzestnej, więc wszystkim matkom (nie tylko chrzestnym) serdecznie je na prezenty polecamy.

lalo babo binta

Tak wyglądał nasz księgozbiór przed półrocznym wyjazdem do USA w 2013 roku. Po powrocie dzięki Zakamarkom powiększył się  o 4 nowe książeczki.
„Ela na plaży” to krótka, prosta opowieść o, jak się łatwo domyślić, Eli na plaży. Duże, ładne obrazki, proste zdania, po jednym na stronę i przyjemna historyjka o tym, co można robić na plaży wciągnęły zarówno Maćka jak i Kalinę. Kalina jest w wieku zainteresowania książeczkami przez jakieś półtorej minuty na raz, i właśnie tyle trwa przeczytanie „Eli”. A Maciek po dwóch razach sam sobie opowiadał co dzieje się na kolejnych stronach.
„Jest tam kto” to pozycja dla najmłodszych. Bardzo kolorowa, prowadząca czytelnika od pokoju do pokoju przez kolejne, kolorowe drzwi i napisana prostymi, rytmicznymi zdaniami pełnymi powtórzeń spodobała się obojgu, Maćkowi zwłaszcza na stronach z drzwiami – przepychają się z Kaliną, żeby zrobić „Puk, puk, puk!”. No i dzięki temu, że jest wydana na kartonie, można zostawić ją na pastwę Kaliny bez obaw, że powyrywa strony.

ela i puk puk

 Dostaliśmy też dwie książeczki dla starszych dzieci, przechodząc tym samym do etapu czytania przed snem jednej książeczki na raty przez kilka dni.
„Mama Mu na drzewie i inne historie” to zbiór krótkich, luźno powiązanych, zabawnych opowiadanek o Mamie Mu i jej przyjacielu, Panu Wronie. Mama Mu jest odważna i ciekawa świata, Pan Wrona przeciwnie, jest raczej strachliwy, na dodatek lubi narzekać, razem tworzą zaskakująco zgraną parę bohaterów. Książeczka ma śliczne ilustracje a historyjki wciągnęły nie tylko Maćka ale też nas.
 mama mu i mrówkojad
„Dziwne zwierzęta” z kolei to podzielona na krótkie rozdziały opowieść o Mrówkojadzie i Orzesznicy. Mrówkojad zmartwiony nieco tym, że jest dziwny, postanawia zorganizować konkurs na najdziwniejsze zwierzę świata. Z napływem kolejnych zgłoszeń, podczas których dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy o najróżniejszych zwierzętach świata (w tym o pangolinie, którego jak się zdaje widzieliśmy w San Diego), Mrówkojad uczy się też czym jest cyberprzestrzeń i przekonuje się, że bycie dziwnym nie oznacza bycia gorszym, a to, że się różnimy, czyni świat pięknym.