
Zamieszkać w Tajlandii? Pięć punktów „za” i pięć „przeciwko”
Ekspertów od Tajlandii po trzech tygodniach pobytu w tym kraju udawać nie będziemy, ale podobno pierwsze wrażenie jest najważniejsze. A nasze pierwsze wrażenie było megapozytywne. Tak, chcielibyśmy zamieszkać w Tajlandii. Dopiero jak usiedliśmy sobie wieczorem z piwem Chang i wyliczyliśmy sobie kilka plusów, to pojawiły się i minusy. Oto nasze subiektywne pięć punktów za krajem Tajów i pięć punktów przeciwko niemu.
Dlaczego moglibyśmy zamieszkać w Tajlandii?
1) Klimat
Dla wielu Tajlandia to pewnie zbyt gorące i wilgotne miejsce. Dwa tygodnie na plaży czy w hotelu all inclusive to jeszcze ok, ale już codzienne życie, praca, zakupy, to zdecydowanie zbyt wyczerpujące. A dla nas? Mieszkaliśmy już w Libii, gdzie część roku jest znacznie cieplejsza (tak do 40 stopni) a część znacznie zimniejsza (czasem nawet ledwo ponad 10 stopni w dzień). Tylko że nie jest wilgotno, więc upały tak bardzo nie doskwierają. Tamten klimat nam mocno odpowiadał, ale ten też jest super. Jasne, że kilometrowy spacer z plecakiem kończy się potokiem potu po plecach, to jednak warto pamiętać, że jak byśmy tu mieszkali, skończylibyśmy z chodzeniem i przesiedlibyśmy się na skutery.
Poza tym, kupowaliście kiedyś w Tajlandii chusteczki do nosa? Da się, ale to jakiś cięty papier toaletowy, który do niczego się nie nadaje. Naród, który nigdy nie miał potrzeby, żeby wymyślić porządne chusteczki do nosa, to musi być naród szczęśliwy…
2) Skutery
O antyskuterowym hejcie w internecie już pisaliśmy. Dalej podkreślamy, że doświadczenie w jeździe skuterem po Tajlandii mamy zaledwie kilkudniowe. Ale ruch drogowy jesteśmy w stanie porównać z np. Polską czy Libią. W Tajlandii naprawdę jeździ się spokojnie. Przede wszystkim nie widać piratów drogowych i większość użytkowników drogi jeździ, wbrew pozorom, ostrożnie i z ograniczonym zaufaniem. No i dodatkowo te fantastyczne trasy i widoki, kiedy wyjedzie się z większych miast… Kochamy jazdę skuterem po Tajlandii!
3) „Ograniczona cywilizacja”
Lubimy miejsca „mniej cywilizowane”, ale nie dalibyśmy rady w totalnym Trzecim Świecie. W miejscach, gdzie człowiek z zewnątrz, wyróżniając się kolorem skóry, musi codziennie targować się na nowo, by nie płacić kilka razy więcej niż miejscowy. Gdzie 100-kilometrowa podróż zajmuje kilka godzin. Gdzie internet to takie coś, co pomaga nadać fax i zamówić rozmowę międzynarodową. Gdzie porządny szpital można znaleźć tylko w stolicy, a klinika na przyzwoitym poziomie jest dostępna tylko dla wybranych. A drzwi do niej otwierają petrodolary albo rządowa rejestracja.
Tymczasem „ograniczona cywilizacja” to przyzwoite drogi i inne środki transportu. To niższe ceny niż w Polsce lub podobne. Kraj, gdzie „biały” jest inny, ale nie jest dziwolągiem, ludzie są przyjaźni, zaradni i nie marudzą (albo marudzą, ale my ich i tak nie rozumiemy). To miejsce albo z przyzwoitą publiczną służbą zdrowia, albo prywatną opieką w rozsądnej cenie. To miejsce z międzynarodowymi szkołami, gdzie moglibyśmy posłać swoje dzieci.
To miejsce bez posterunków na głównych skrzyżowaniach, transporterów opancerzonych na rogatkach i zastanawiania się, czy odgłosy wystrzałów w oddali to kolejne wesele, czy może walki gangów lub politycznych milicji. Za starzy i za bardzo dzieciaci już jesteśmy na takie przygody. Stąd, to kolejny powód, by zamieszkać w Tajlandii.
4) Natura
Soczysta zieleń, góry, piękne plaże. Można by zachwycać się na dziesiątki tysięcy znaków, ale i tak byłyby to same truizmy, więc nie będziemy tego ciągnąć dalej.
5) Jedzenie na mieście
Wszędzie, tanio, smacznie zdrowo. Ale z pewnym ale – patrz punkt pierwszy, dlaczego nie moglibyśmy zamieszkać w Tajlandii.
Co na zniechęca do tego, by zamieszkać w Tajlandii?
1) Jedzenie
Tak, tak. Jedzenie w Tajlandii jest fantastyczne. Dziesiątki potraw, których nie potrafimy nazwać, zupy, które chyba są wariacją tej jednej, do tego lody i słodycze w dziwnych smakach, które czasem wcale nie okazują się słodyczami, tylko wypieczonym tłuszczem wieprzowym. Fajne na kilka tygodni wakacji, obawiamy się jednak, że na dłuższą metę zaciążyłby polskie korzenie, potrzeba dobrego pieczywa, sera (i w ogóle nabiału), wędlin…
2) Język
Może tłumaczami przysięgłymi nie zostaniemy, ale kilka języków w lepszy lub gorszy sposób opanowaliśmy. Tajski to jednak inna bajka. I nie chodzi nawet o tą słynną tonowość. To język, który nam po prostu nie wchodzi. Głupie „dzień dobry” i „dziękuję”, wyrażenia łapane w 5 minut na granicach różnych krajów, tu nie mogły nam wejść do swobodnego użytku przez dwa tygodnie. Niby ich używaliśmy, ale sztucznie i bez przekonania, i jesteśmy pewni, że nie brzmiały dobrze.
3) Toalety
Tak, wiemy, że azjatycki sposób korzystania z toalety, zwany też w kraju na Wisłą „sposobem na Małysza”, jest optymalny fizjologicznie i higienicznie. Nie wiedzieliście? Naprawdę są na to badania! Papiery i siadanie to tylko przenoszenie zarazków i podrażnianie tego i owego. Ale mamy w życiu trochę niezdrowych przyzwyczajeń, z których nie chcemy rezygnować.
Z toaletami na wakacjach nigdy nie jest łatwo. Kiedyś do łez ubawiła nas syryjska instrukcja, jak korzystać z toalety, która pokazywała, że na muszli się siada, a nie kuca. Pawłowi zdarzyło się niechcący i co prawda nie w Tajlandii, ale w Laosie dostrzec jegomościa, któremu owa instrukcja by się przydała.
Gdybyśmy mieli zamieszkać w Tajlandii, to pewnie i tak skończylibyśmy w domu albo mieszkaniu z europejską toaletą. A jakby to był Bangkok, to na mieście byłoby pewnie bardziej europejsko niż w Warszawie. Jednak ryzyko i tak by pozostało…
Generalnie z toaletami w Tajlandii jest o niebo lepiej niż w takim Laosie, dawnej Syrii, czy choćby Libii. Jednak narciarz, brak bieżącej wody do spłukania pozostałości wizyty, czy trudno dostępny pseudo-papier toaletowy to dla nas problem.
4) Równikowość
Kochamy słońce, ale lubimy też światło dzienne. Szarość Polski nas przytłacza, za to nasz kraj ma ten duży plus, że w lato robi się ciemno dopiero po 21. Tymczasem Tajlandia to ostre słońce do 17-18, a potem pstryk i już jest ciemno. Sorry, takie mamy położenie geograficzne i każdy blisko równika ma ten problem – powiedziałaby pewnie tajska pani minister.
Z perspektywy polskiego stycznia wypadałoby powiedzieć: „ale macie problemy…”. Ba, z perspektywy polskiego stycznia równikowość wpada do plusów:)
5) ???
No właśnie, jakkolwiek mocno byśmy się nie wysilali, to nie jesteśmy w stanie wymyślić piątego punktu, by nie zamieszkać w Tajlandii. I tak poprzednie były trochę na siłę. Przesycenie wielu miejsc turystami, problemy biurokratyczne przy osiedleniu/załatwianiu pracy, trudna współpraca z „lokalsami” czy to w pracy dla kogoś, czy przy własnym biznesie, nic z tego nie zasługuje na oddzielny punkt, bo większość krajów drugiego i trzeciego świata można tak opisać. Brak piątego punktu jest więc mocnym szóstym punktem za tym, by jednak zamieszkać w Tajlandii:)
Sorry, the comment form is closed at this time.
Damian
Jedzenie na mieście to super punkt. Ja bym dodał jeszcze, ogólnie niskie koszty utrzymania.
Zyta
Biurokracja, używanie internetu po to tylko by wysłać faks, problem z dogadaniem się, brak porządnego chleba, wszędzie skutery i instrukcje obsługi toalety – tak można również opisać kraj w którym obecnie mieszkam. Nazywa się Niemcy 😀
osiemstop
Haha, nie wiedziałam, że tam aż tak źle 🙂
Lech
Sorry,nie wierze swoim oczom,gdzie Ty mieszkasz? Biurokracja owszem,w calej EU,gdzie widzisz skutery? Gdzie widzisz nie takie toalety? Mieszkam w RFN od 38 lat i naprawde nie moge sie z takim opisem zgodzic! . Zawsze masz opcje wyjazdu niedaleczko na wschod
Llano
„Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”….. Swięta prawda jak również „wszystko dobre co z umiarem” . Całe szczęście nie muszę już marzyć o raju, który nie istnieje, są tylko plusy i minusy, który każdy sam musi ocenić pod swoim kątem żyjąc w jakimkolwiek kraju, i tajlandia także ma plusy i minusy. Kiedyś marzyłem o wyjeździe z „szarej Polski”… ale to tylko mrzonka, że gdzieś tam daleko jest lepszy świat… Wyjechałem tylko w Beskidy. Zakochałem się w znienawidzonej przeze mnie zimie, która jest tak piękna w beskidach i tatrach, ma tu tak inne oblicze. Zakochałem się w górskich porach roku i panoramach Tatrzańskich szlaków, wspinaczce i w beskidzkich nocnych letnich biwakach i zapomniałem o szukaniu raju…. cóż, zostaję w domu:):):) Wszystkim życzę powodzenia!
osiemstop
Najważniejsze to znaleźć swoje miejsce na ziemi 🙂 Pozdrawiamy!
wzw
3 tygodnie pobytu i taki temat postu… przeczytalem dzisiaj sporo waszych wspisow i wydaja mi sie calkiem rozsadna. Akurat W Tajlandii ze swoimi najpierw 2 a pozniej 3 maluchami bylem 3 razy w roznych rejonach, po 5-6 tygodni, ale jako turysta nie pokusilbym sie o taki temat. Nawet z mojej perspektywy wymienione przez was punkty brzmia bardzo naiwnie. W zestawieniu z czesto celnymi i praktycznymi obserwacjami, ten wpis to niepotrzebny clickbajt.
Aha, co do Bangkoku – mozna go nie lubiec, ale Wat Pho, Golden Mount, Sea Life po prostu warto zobaczyc, zwlaszcza z dziecmi. A podorzowanie mieskimi autosami jest nie tylko znacznie tansze niz tuktukami, ale i ciekawe, zwlaszcza jak kierowcy biora dzieci na kolana i pozwalaja maluchom trzymac kierownice.
osiemstop
Uznaliśmy, że pisząc zwykle bardzo długie i mega rzeczowe posty możemy sobie raz na jakiś czas pozwolić na jeden z przymrużeniem oka;)
kuba
pozwolę sobie zauważyć o braku smietnikow na terenie Bangkoku smrodzie kanalizy w poblizu street foodow ,latajacych szczurach (nawet ppo schodach do metra) braku papieru w Sraczu,oraz o zatrutum powietrzu w mieście rozpusty…..pozdrawiam
osiemstop
Na szczęście Tajlandia to nie tylko Bangkok 🙂
Magda
Przydatna garść wiedzy, dzięki.
osiemstop
Polecamy się:)
Zygmunt
Jaki jest koszt miesięcznego utrzymania + wynajem – mam do dyspozycji 500$ – Pilne !
osiemstop
Nie mamy pojęcia jakie są koszty wynajmu, nasz post był raczej filozoficznym rozważaniem. Może na http://skokwbokblog.com/ są jakieś informacje praktyczne?
Anna Nemo
aa zapomnialam nabial szodzi zdrowiu tylko twardy ser zolty nie ma laktpozy ta laktosa odklada sie w jelicie grubym bo jest nietrawiona przez to èpowoli nie dopuszcza do wlchlaniania sie potrzebnych skladnikow jak mineraly wapn i witaminy. nadmiar zlogow takich powoduje produkcje zlych bakteri i z tego so choroby. tajlandczycy dobrze robio ze nie jedzo nabialu. ja nie jem dzieki temu teraz swietnie sie czuje
osiemstop
Nasza miłość do nabiału jest silniejsza niż rozsądek, także zaryzykujemy;)
Anna Nemo
myslalam ze znajde wiecej informacji naprzyklad problem wezy mam fobie a chce tam wyjechac na stale ..szukalam informacji o tych kturzy wyjechali na stale. tz jak czy wpgle jest mozliwosc zakupic dzialeczke z ogrodem bo chce postawic sama maly drewniany domemk.czy wiece gdzie znajde takie informacje
osiemstop
Węża żadnego nie widzieliśmy. Po praktyczne informacje proponujemy zajrzeć np tu: http://skokwbokblog.com/
krakow-zwiedzanie
Ja niestety nie byłabym w stanie mieszkać na innym kontynencie niż Europa. Ale Tajlandia jest super 🙂
osiemstop
A my z kolei bardzo chętnie zamieszkalibyśmy gdzieś z dala od Starego Świata:)
Agata z No More Maps
Planuję, już za 2 lata, na Koh Samui albo Ko Tao…
Dla mnie jedynym minusem, poza tęsknotą za bliskimi, jest pogoda, ale myślę, że się przyzwyczaję 😉
Anonimowy
Skąd bierzecie środki na takie podróże zwłaszcza w cztery osoby ?
Anonimowy
Miesiąc temu wróciłam z kolejnej miesięcznej wyprawy po Tajlandii i nie zgodzę się w pewnych kwestiach. Karta pre paid zakupiona w każdym Tesco za 30 BTH ok.40 zł ma przez miesiąc nielimitowany dostęp do internetu oraz nielimitowane rozmowy z numerami z tej sieci ( byliśmy w 14 osób, także sprawdzone, działa nawet na najmniejszych wysepkach ). Chusteczki higieniczne za 50 gr w każdym sklepie Seven Eleven w wielu opcjach kolorystycznych. Z kibelkami faktycznie 60% to narciarze, ale pozostałe normalne opcje europejskie ze spłuczką:) Należy szukać, szukać, poszukiwać:)
osiemstop
Co do Internetu – przeczytaj jeszcze raz, właśnie to się nam podobało, że Tajlandia nie jest totalnym zadupiem gdzie internet widziano kiedyś na obrazku. Co do chusteczek – nie napisaliśmy, że nie ma. Napisaliśmy, że są ciulowej jakości:)
Arek
Hej, ja mialem okazje przetestowac tajski mobilny internet w polnocno wschodniej czesci kraju. Miesiac na rowerze i internet dostepny wszedzie, nawet na kompletnym zadupiu. Rozmowy ze znajomymi na srodku jakiegos pola nad Mekongiem…pozazdroscic.
Anonimowy
Witam,
pierwsze zdjęcie jest z Kambodży…
osiemstop
Nie, wszystkie są z Tajlandii. Pierwsze – to z huśtawką to wyspa Koh Chang, drugie to Wat Na Phra Neru w Ayutthai.
Paweł Oleksy
Czytam tego bloga i zainspirował mnie do wzięcia urlopu na żądanie na dwa dni i wyjechanie co prawda nie do Tajlandii, ale do Krynicy Zdrój. Doładowane akumulatory i można wracać do pracy . Polecam ze względu na obsługę bardzo przyjemny pensjonat pensjonatgaborek.pl
Paweł
Blog podróżniczy
Hej,
Bardzo fajny blog. Masz od nas jeden punkcik w konkursie Blog Roku:)
Zapraszamy również do subskrybowania naszego bloga w celu pozostania stale w kontakcie!
Pozdrawiamy,
Republika Podróży
osiemstop
Dzięki, bardzo nam miło:)
Pozdrawiamy!
8 stóp
Ewa
Od kiedy nauczyłam się z mleka robić sama biały twaróg to już mi nabiału nigdzie nie zabraknie. Co prawda mleko i jogurty w Tajlandii są droższe niż w Polsce, ale można przeżyć 🙂
osiemstop
Chleb też można piec samemu, pewnie byśmy się przyzwyczaili, ale na przykład Wientian czy Luang Prabang dużo bardziej nam przypadły do gustu jako ewentualne miejsce do zamieszkania. Ale o tym dopiero napiszemy:)