
Skopje przez swe skomplikowane losy jest jak posklejana mozaika dostarczając skrajnych architektonicznych i urbanistycznych przeżyć. Można brutalistycznej architektury nie znosić, tani narodowy monumantalizm wyśmiać, ale nie sposób przejść obok nich obojętnie. Wyjątkowym przeżyciem jak na europejskie warunki jest spacer po albańskiej teraz Czarsziji. Przez kontrasty, skrajne doświadczenia, kiczowaty przepych wymieszany z biedą nie jest to miasto na lekki i przyjemny odpoczynek. Po ten najlepiej ze stolicy Macedonii uciec.
O TYM PRZECZYTASZ W TYM WPISIE
Biuro Odbudowy Stolicy
18 sekund. Tyle trwała największa tragedia w nowożytnej historii Skopje. 26 lipca 1963 roku, o godz. 5.17 roku pod stolicą Macedonii zatrzęsła się ziemia. Epicentrum było w samym centrum miasta – w dolinie rzeki Wardar. Zawaliło się 3/4 budynków, zginęło ponad 1000 osób, a 150 tysięcy pozostało bez dachu nad głową. Skopje, które przetrwało wojnę praktycznie bez zniszczeń padło pod uderzeniem naturalnego kataklizmu. Odbudowa stolicy miała stać się czymś więcej niż tylko urbanistyczną operacją. Miała pokazać, że w podzielonej żelazną kurtyną Europie można zjednoczyć się w obliczu tragedii. Stworzono więc międzynarodowy zespół, na czele którego stanęli urbaniści z bogatym doświadczeniem w odbudowie zrujnowanych stolic – warszawiacy.
Trzęsienie ziemi w Skopje praktycznie zmiotło miasto z powierzchni ziemi. Choć najprawdopodobniej nie było szczególnie silne (5,9-6,1 stopni w skali Richtera), to jego epicentrum znajdowało się bezpośrednio i płytko pod miastem – na głębokości ok. 6 km. Na skalę zniszczeń wpłynęła też rzeka – muliste osady w jej dolinie dodatkowo zintensyfikowały wstrząsy.
Co jednak ciekawe, przetrwał symbol miasta – XV-wieczny most, mało ucierpiała też historyczna turecka dzielnica – Stara Czarszija. Zawaliło się za to wiele nowoczesnych budynków – w tym hotel Macedonia, pod którego gruzami zginęło 180 osób, czy główna hala dworca, z której francuskim ratownikom udało się uratować kilkanaście osób po 72 godzinach od wstrząsów.
Początkowo akcję ratunkową prowadziła głównie armia jugosłowiańska, jednak bardzo szybko pomoc wysłało 35 państw, w tym Polska. Kilka tygodni po trzęsieniu ziemi wsparcie w odbudowie zadeklarowała inna europejska stolica powstająca z gruzów – Warszawa. W ONZ-etowskim konkursie na opracowanie urbanistycznej koncepcji odbudowy wystartował zespół Jankowski-Ciborowski, a miasto obiecało Skopje, że weźmie na siebie opracowanie projektu wybranego przez Macedończyków gmachu użyteczności publicznej.
Decyzją ekspertów UNESCO i rządu Jugosławii to właśnie warszawski zespół przez kolejny rok kierował pracami nad projektem nowego Skopje. A władze macedońskiej stolicy zwróciły się do Warszawy o zaprojektowanie Muzeum Sztuki Współczesnej. Skopje miało się więc stać drugą odbudowaną po wojnie „polską stolicą”.’
Warto zatrzymać się tu na chwilę przy postaci Stanisława Jankowskiego, bo to postać niezwykle ciekawa. Urodzony w 1911 roku w Warszawie był przedstawicielem pokolenia, które studia architektoniczne kończył jeszcze przed wojną i kształtowały go idee przedwojennego modernizmu oraz „duszności” Warszawy. Miasto dla niego miało być przestrzenią godziwego i wygodnego życia – „chcemy dla każdego Polaka na co dzień dachu nad głową, powietrza i słońca” – pisał w 1939 roku.
W trakcie II wojny światowej działa w Armii Krajowej pod pseudonimem „Agaton”. Z upadkiem powstania trafia do niewoli, a potem do Anglii, gdzie kończy roczny kurs architektoniczny. Idzie na niego z myślą o powrocie do Warszawy i udziale w jej odbudowie. Wraca do niej w 1946 roku i mimo narodowo-powstańczej karty w biografii udaje mu się zająć ważne miejsce w Biurze Odbudowy Stolicy i pracować przy wyznaczeniu trasy W-Z, pierwszego poważnego projektu komunikacyjnego w powojennej Warszawie, a po nim przy sztandarowym socjalistycznym projekcie, tj. Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej.
Skopje – od ideału do realizacji
Na podstawie generalnej koncepcji stworzonej przez zespół Jankowskiego i Ciborskiego rozpisano od razu konkurs na szczegółowe plany urbanistyczne śródmieścia. Wygrał go z odważnym projektem tokijski zespół kierowany przez Kenzō Tangego. Oparł on miasto na osiach – bramie miasta wokół Wardaru, gdzie funkcje handlowe umiejscowił na południowym brzegu, a kulturalno-administracyjne na północnym oraz murach miasta – wysokich osiedlach mieszkaniowych otaczających miasto jak mury. Punkt ciężkości transportu jak przystało na przełom lat 60-tych i 70-tych został przerzucony na ruch kołowy i oddzielenie pieszych. Stąd zrezygnowano z dworca w centrum i odsunięto od miasta kolej, zaplanowano za to bezkolizyjne węzły drogowe, czy estakady dla pieszych oddzielające różne „strefy prędkości”.
Realizacja tego planu przypominała historię odbudowy Warszawy. Po raz kolejny okazało się, że życie nie znosi próżni i praktyka wyprzedza teorię. O ile gmachy publiczne powstawały w lokalizacjach wskazanych przez Tangego, tak reszta założeń zaczęła rozmywać się przy szczegółowych realizacjach. Wiele planów zmodyfikowała rzeczywistość ekonomiczna. Skopje wzbogaciło się jednak o wiele ciekawych gmachów.
Kilka realizacji przeszło do kanonu architektury brutalistycznej i funkcjonalistycznej, w tym takie obiekty jak Centrum Kultury – siedziba macedońskich opery i baletu (1969–1978), projektu słoweńskiej pracowni Biro 71, czy zaprojektowane przez warszawskie „Tygrysy”: Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza Wierzbickiego Muzeum Sztuki Współczesnej wzniesione w 1970 roku. Dlaczego Tygrysy? Ich przezwisko wzięlo się z rysunku tygrysów rozszarpujących ofiarę, wiszącego na drzwiach ich BOSowskiej pracowni – tak właśnie ta trójka zdolnych architektów miała rozszarpywać konkurencję.
Kłyszewski, Mokrzyński i Wierzbicki – rówieśnicy Jankowskiego, to autorzy pierwszych planów powojennego Muranowa, ale przede wszystkim najbardziej prestiżowej powojennej realizacji w Warszawie – Domu Partii. Ten ostatni projekt udało im się zrealizować jeszcze przed ogłoszeniem doktryny socrealizmu, więc powstał gmach bardzo osadzony w tradycji lat 30-tych, z której wyrośli – rytmiczny, oszczędny, o „miękkich” detalach. Niestety, tygrysy byli znacznie lepszymi architektami niż urbanistami. O ile więc gmach jest całkiem udany, tak zupełnie nie wpisał się w tkankę miejską rozbijając trakt Nowego Światu.
Wróćmy jednak do Skopje. W 1966 roku tygrysy pokonują w konkursie 86 innych zespołów i zdobywają główną nagrodę. Zgodnie z założeniami konkursu przedstawionymi przez stronę macedońską, obiekt ma być przede wszystkim funkcjonalny, wpisany w otoczenie i pozbawiony taniego monumentalizmu. Jednocześnie jednak musi być na tyle wyraźny, by stać się nowym symbolem miasta. Zaplanowano go bowiem na górującym nad miastem wzgórzu Kale. Stąd porównania do ateńskiego Akropolu z Partenonem.
Powstał budynek surowy a jednocześnie nienachalny, który wieńczy wzgórze, ale go nie przytłacza. Podobnie odnosi się do zgromadzonych w nim zbiorów, będących darami z całego świata. Raczej organizuje przestrzeń i uwydatnia eksponaty niż zmusza do refleksji. Brutalny w fakturze i bryłach, jest jednocześnie delikatny w podejściu do światła i otaczającej go natury. Niestety, nie udało nam się do niego dotrzeć podczas krótkiego pobytu w Skopje, ale wierzymy, że ten błąd uda nam się naprawić.
Jak wypełnić Skopje narodową treścią
Odbudowa Warszawy po jej kataklizmie była wypadkową kilku różnych tendencji. Walczyli ze sobą moderniści – z ideami rozbijania dawnych skostniałych struktur, otwieraniem miasta na powietrze i światło, z zabytkowiczami, którzy walczyli o jak największy szacunek dla dawnej Warszawy. Kiedy jednak wprowadzono oficjalnie doktrynę socrealizmu dyskusję ucięto w kapuścianym stylu: „Moi drodzy, po co kłótnie. Po co wasze swary głupie, wnet i tak skończymy w socrealistycznej zupie”. Nowa doktryna nie powstrzymała może odbudowy zabytków, ale nowe, robotnicze gmachy ubrała w kolumnady, portyki, schody i ogromne pomniki sławiące robotniczy i chłopski trud.
Kiedy w 1991 roku Macedonia wydzieliła się z Jugosławii, również podniesiono argument, że Skopje nie niesie ze sobą ducha stolicy odrodzonego państwa. Bezideowa architektura brutalizmu i funkcjonalizmu cieplejsze uczucia budziła może co najwyżej w wąskim gronie fascynatów, ale czy było w niej widać wielkość Macedończyków? Nie bardzo. Co więcej, nawet nieśmiałe próby ugruntowania nazwy Macedonia nie spodobały się Grekom.
Tak historycznie określano tereny na północ za masywem Olimpu, a więc znaczne fragmenty dzisiejszej Grecji. Wyrastające w kraju pomniki Aleksandra Wielkiego też wydawały się nadużyciem skoro stolica Królestwa Macedonii i miejsce narodzin Aleksandra Wielkiego nie leży na terenie dawnej jugosłowiańskiej republiki a jak najbardziej w dzisiejszej Grecji.
Niezrażeni Macedończycy uznali jednak, że podobnie jak kiedyś odrodzone Skopje stało się symbolem niezłomnego jugosłowiańskiego ducha i międzynarodowej współpracy, tak teraz posłuży jako symbol narodowy Macedonii. Miasto zapełniło się pomnikami Aleksandra Macedońskiego i gmachami, gdzie antyk wymieszano ze szkłem i styropianem. W 2008 roku rozpoczęto rządowy program Skopje 2014, który miał miastu dać budynki historyczne w formie i narodowe w treści.
Centrum Skopje zamieniło się w narodowy Disneyland, pilnowany przez anonimowego (by nie zaogniać konfliktu z Grecją) wojownika na koniu. Nagromadzenie pomników, historyzujących detali, dodatkowo statki na betonowych słupach, które Wardarem nie przypłynęły i nie popłyną – wszystko przypomina trochę efekt szalonej lekcji plastyki, gdzie dzieci dostały 45 minut, żeby się jak najlepiej wykazać i przygotować wariację na temat „wchodzi Aleksander do Skopje i widzi… – narysuj swoją interpretację z użyciem co najmniej 17 kolorów i 10 narzędzi”.
Czarszija – Stare Miasto w cieniu cytadeli
Gdzieś w tym wszystkim, w cieniu od wielkiej historii i niszczących kataklizmów, przycupnął sobie Stary Bazar – Stara Czarszija, z perskiego char-shi, czyli na „cztery strony”. Wbrew pozorom muzułmańsko-turecka dzielnica w Skopje to nie efekt podboju tureckiego z końca XIV wieku. Jej historia jest o co najmniej dwieście lat dłuższa, a jej powstanie związane jest z rozwojem Skopje i wzrostem, a raczej odrodzeniem jego znaczenia politycznego i handlowego. W końcu to tu Stefan Duszan koronował się w 1346 roku na cara Serbów, Greków, Bułgarów i Albańczyków, ustanawiając Skopje stolicą swojego państwa.
Turcy jako władcy Skopje weszli do miasta w 1392 roku, odbudowali zniszczoną w czasie podboju twierdzę na wzgórzu, a pół wieku później zbudowali kamienny most do dzisiaj spinający brzegi Wardaru. Czarszija nie przeminęła z wypchnięciem Turków z Bałkanów. W XIX wieku była po prostu jednym z wielu elementów w wielokulturowym bałkańskim tyglu, kiedy w Skopje mieszały się języki i religie, na ulicach mijali się ludzie posługujący się greckim, tureckim, albańskim, słowiańskim, hebrajskim. Czas wielkich migracji, czystek etnicznych miał dopiero nadejść, ale Czarszija pozostała etniczną wysepką – większość jej obecnych mieszkańców to Albańczycy.
Po „bombastycznej” i monumentalnej architekturze skopijskiego śródmieścia spacer po urokliwych i krętych uliczkach Czarsziji to prawdziwe wytchnienie. Nie zmienia tego ich turystyczny charakter i „cepelia” wylewająca się ze sklepików z pamiątkami. Po kiczowatym, straszącym niedoróbkami śródmieściu, Czarszija daje odpocząć zmysłom, a jednocześnie jest doskonałym miejscem, żeby zaspokoić głód, albo po prostu by przysiąść nad filiżanką kawy lub herbaty i popatrzeć na ludzi. Żeby się poczuć jeszcze bardziej jak w Stambule, można nawet zamówić szklankę bozy.
Spacerując po Czarsziji nie omińcie kilkusetletnich karawanserajów: Kapan An na (z XV wieku, obecnie mieszczący restauracje), Suli An (również z XV wieku, odbudowany po trzęsieniu ziemi) czy Kurshumli An (z XVI wieku) oraz wieży zegarowej z XVI wieku, jednej z pierwszych w Imperium Osmańskim.
Zabytki Skopje
Na co jeszcze zwrócić uwagę spacerując po Skopje poza licznymi pomnikami, dawną funkcjonalno-brutalistyczną architekturą i tą bardziej współczesną, bombastyczno-klasycystyczno-narodową? Nie omińcie:
- dawnego dworca kolejowego, którego zegar zatrzymał się 26 lipca 1963 roku o godz. 5.17. Obecnie to Muzeum Miasta Skopje, prezentujące kulturę i historię miasta, w tym tę najbardziej tragiczną.
- jednego z najnowszych zabytków Skopje, czyli Archeologicznego Muzeum Macedonii w histonarodowym budynku tuż obok centralnego Placu Macedonii.
- cerkwi św. Spasa (Wniebowstąpienia Zbawiciela) z przepięknym i bogato zdobionym ikonostasem z XIX wieku.
- twierdzy Skopsko Kale, wybudowanej w czasach rzymskich na polecenie cesarza Justyniana. Twierdza to praktycznie tylko mury, ale warto na nią wejść w ładny dzień dla widoku i panoramy miasta.
- Porty (Bramy) Macedonia – imponującego łuku triumfalnego, oddanego do użytku – w Boże Narodzenie 2012 roku. Budynek ma wymiary 20 na 10 metrów i wysokość 21 m, a na fasadzie można obejrzeć 32 płaskorzeźby. Kto wie, tyle się mówi o łuku triumfalnym w Warszawie, więc warto zobaczyć jak wyglądają najlepsze europejskie wzorce w tym temacie.
- Pomnika pływaczki w nurcie Wardaru przy kamiennym moście – chyba jedynej udanej rzeźby w całym mieście.
- Domu Pamięci Matki Teresy, który jest kolejnym ciekawym przeżyciem estetycznym i łączy chyba wszystkie style i epoki charakterystyczne dla Skopje, choć przydałby się jeszcze jakiś portyk.
- Poczty Głównej – jednego z najbardziej charakterystycznych brutalistycznych budynków w Skopje.
Skopje – najtańszy nocleg w mieście
Do Skopje dotarliśmy z Warszawy jadąc samochodem do Grecji i bardzo zależało nam na znalezieniu taniego noclegu, który miałby darmowy, najlepiej strzeżony parking, byłoby blisko do centrum, a jednocześnie nie musielibyśmy kluczyć zbyt mocno po wąskich, miejskich uliczkach. Wybraliśmy Pansion Bianko – Anja, gdzie czwórka kosztowała nas 136 zł za noc.
Sam hostel przypomina amerykański motel wciśnięty w parking między ruchliwą wielopasmową ulicą do centrum a osiedlem mieszkaniowym. Wbrew pozorom ma jednak dobrą relację cena – jakość. W trakcie naszego niespełna dwudniowego pobytu było cicho i spokojnie, centrum było na wyciągnięcie ręki, a i z wyjazdem za miasto nie mieliśmy problemów. Tuż obok jest też polecana i rozsądna knajpa – Gostilnica Dukat, gdzie najedliśmy się tak pierwszego dnia, że jeszcze kolejnego mieliśmy na zapas.
Jeśli nie Skopje, to co?
Skopje jest męczące. Monumentalna architektura śródmieścia przytłacza, wszechobecne pomniki tylko dodają narodowo-historycznego ciężaru, blichtr nowym budynkom odbierają nierówne chodniki, niedokończone budowy, rozrzucone śmieci. Kiedy oderwie się oczy od klasycystycznych portyków i detali można dostrzec chowające się w ich cieniu bezdomne, żebrzące dzieci. Wyjście z centrum przypomina spacer po warszawskim dzikim Zachodzie. Niezbyt piękne bloki, nibychodniczki, rozjechane trawniki, parkowanie, które skutecznie zniechęca od spacerów. Trochę wytchnienia daje Czarszija – miejsce o ludzkiej skali i bez udawanej historii. Za to odetchnąć pełna piersią można w największej atrakcji centralnej Macedonii – kanionie Matka, ale jemu poświęcimy oddzielny wpis.
Sorry, the comment form is closed at this time.
Alla
Większość osób uważa Skopje za najbardziej kiczowate miasto, ja jednak mam zupełnie inne zdanie Zgadzam się, że nowa część miasta jest trochę przytłaczająca, wszędzie ogromne pomniki, jeden wyższy od drugiego. Za to na drugim brzegu rzeki Wardar, po przejściu przez Kamienny Most jest zupełnie inaczej. Stara dzielnica osmańska nadrabia klimatem i sprawia, że Skopje jest dla mnie niesamowitym miejscem. To w starej części Skopja znaleźliśmy najlepsze jedzenie Poza tym piękna twierdza, wiele meczetów, hamam i inne pozostałości po Imperium Osmańskim.
W samej Macedonii ogromne wrażenie robi również kanion Matka https://hotelsgratis.pl/kanion-matka-w-macedonii
osiemstop
Kanion Matka też nam się bardzo spodobał!
Mariola
Statku na rzece na pewno tam nie było. Sporo lat temu zwiedziłam wiele miejsc w Macedoni i wspominam ten wyjazd jako jeden z mocniej (a może najbardziej) zapadający w pamięci – głównie dzięki spotkanym ludziom. Przyglądając się zdjęciom Skopje widzę, że w mieście sporo się zmieniło i zastanawiam się czy warto tam kiedyś jechać ponownie. Nie, żeby mi się nie podobało, podobają mi się zmiany, ale mój obraz serdecznych i bezinteresownych osób może zostać zakłócony. Z pospacerowałam z wami po Skopje.
osiemstop
Chcielibyśmy wrócić do Macedonii ale chyba niekoniecznie do Skopje, jedno popołudnie w tym dziwnym mieście w zupełności nam wystarczy 🙂