
Ząbkowice Śląskie: krzywa wieża i wypalony zamek
Coś nie mają szczęścia do historii Ząbkowice. Wieża im się przechyliła, zamek częściej był ruiną niż sprawną warownią, a Mary Shelley przechwyciła przedwojenną nazwę i Frankenstein kojarzy się teraz z monstrum wynikłym z nieudanej zabawy w Boga, a nie z pięknym, dolnośląskim miasteczkiem. Ale właśnie dla tych trzech powodów warto tam pojechać!
Ząbkowice, czyli przedwojenny Frankenstein są najbardziej znane ze swego najstarszego budynku miejskiego – najwyższej w Polsce (34 metry) krzywej wieży. Zanim jednak do niego przejdziemy, to dwa słowa o intrygujących (niemieckiej i polskiej) nazwach miejscowości. Pierwotna – Frankestein jest znana od ponad 700 lat. Nie ma, niestety, nic wspólnego z powieściowym naukowcem i stworzonym przez niego monstrum. Wiąże się za to najprawdopodobniej z obecnością osadników z Frankonii, którzy docierali na te tereny. Przyjmuje się też, że założone pod koniec XIII wieku miasto przejęło rolę dwóch sąsiednich – Frankenbergu (obecnie wieś Przyłęk) i Löwensteina (obecnie wieś Koziniec), a jego nazwę powstało ze zbitki Franken + Stein.
Z polską nazwą jest trochę trudniej. Wbrew pozorom nie wymyślono jej po wojnie po przyłączeniu Ziem Odzyskanych do Polski. Pojawia się już kilkadziesiąt lat wcześniej – w 1869 roku w pismach najsłynniejszego polskiego etnografa Oskara Kolberga. Hasło „Ząbkowice” można też znaleźć w wydanym w 1895 roku „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich”: „Ząbkowice – niem. Frankenstein, stąd polskie Franksztyn i Frankensztyn (…)”. Według jego autorów tak nazywał się „starożytny gród” słowiański, przy którym wyrosło niemieckie miasto. O samym grodzie nic nie wiadomo, ale takich słowiańskich budowli na Śląsku nie brakowało. Nikt też nie rozwodzi się nad pochodzeniem nazwy. Wywodzono je jednak zazwyczaj od imienia założyciela rodu panującego w grodzie – w tym wypadku Ząbka.
O TYM PRZECZYTASZ W TYM WPISIE
Największa atrakcja Ząbkowic: (coraz bardziej) krzywa wieża
Wróćmy jednak do najsłynniejszego zabytku Ząbkowic – krzywej wieży, od której miasto zyskało przydomek ślązkiej Pizy. Jej początki giną w mroku dziejów. Dominują dwie teorie. Jedna łączy wieżę z zamkiem książąt świdnickich, który miał stać w tym miejscu jeszcze przed lokacją miasta i który zniszczony został dość szybko – w czasie walk z czeskim królem Jerzym z Podiebradów. Druga teoria głosi, że wieża została wybudowana jako część dawnej bramy miejskiej.
Jakikolwiek nie byłby pierwotny powód wybudowania wieży, to nie ulega wątpliwości, że powstała jako budowla obronna. Świadczy o tym fakt, że jej oryginalna, kamienna podstawa ma niezwykle grube – aż czterometrowe – mury. Była to też część, do której można było się dostać wyłącznie od góry – ponieważ wejście znajdowało się na wysokości kilku metrów. Stąd przypuszczenie, że w podstawie wieży umieszczono loch głodowy. Obecnie znajduje się tam niezbyt przerażająca, ale na pewno warta obejrzenia wystawa poświecona torturom i więzieniu ludzi w średniowieczu.
Na początku XV wieku wraz z powiększaniem się miasta wieża straciła swoje funkcje obronno-więzienne i została przebudowana na dzwonnicę powstającego tuż obok kościoła p.w. św. Anny. Wtedy ją podwyższono i przebudowano wyższą część ceglaną, co prawdopodobnie zdeterminowało jej późniejsze losy. Przez kilkaset lat wieża była bowiem prosta. Pierwszy raz odchylenie zaobserwowano pod koniec XVI wieku (w 1590 lub 1598 roku). Zmierzono, że wieża odchyliła się od pionu o 1,5 metra. Co było tego przyczyną? Najprawdopodobniej ruchy tektoniczne, ale jak to bywa z utratą pionu również przesada. W trakcie nadbudowy w XV wieku zwiększono bowiem znacznie nacisk na fundamenty, które zaczęły nierównomiernie osiadać w rozmokłym gruncie.
Wieża pochyla się nadal, w coraz większym tempie. O ile przez niecałe dwieście lat od pierwszego pomiaru przechyliła się o pół metra (1,98 metra odchylenia w 1977 roku), tak przez kolejne 40 lat było to już 16 cm. Obecnie wieża jest odchylona od pionu o 2,14 metra, co wskazuje, że każdego roku pochyla się średnio o 0,4 cm. Na razie jednak nie trzeba jej podpierać, ani nie grozi jej zawalenie.
Wieża w środku nie ma zbyt wielu atrakcji, ale warto na nią wejść choćby dla samych widoków. Widać z niej doskonale ruiny zamku na tle panoramy Gór Bardzkich i Sowich oraz rynek z neogotyckim ratuszem wybudowanym w 1864 roku na miejscu poprzedniego, który kilka lat wcześniej spłonął w wielkim pożarze miasta. Budynek ma liczne przepiękne detale, a wieńczy go 72-metrowa (prosta!) wieża z nieczynnym niestety obecnie zegarem. Jeśli zdarzy Wam się zostać w mieście po zmroku, to przejdźcie się na rynek, by obejrzeć ratusz w światłach oszczędnej, ale całkiem gustownej iluminacji.
Krzywa Wieża, ul. św. Wojciecha
Godziny otwarcia: codziennie 9-19 (od 15.04 do 30.09) i 9-17 (od 1.10 do 14.04).
Bilety: 7 PLN (normalny), 4 PLN (ulgowy).
Ząbkowicki zamek: historyczny pechowiec
Kiedy się wczytać w historię ząbkowickiego zamku, to częściej był on ruiną (urządzoną lub zupełnie porzuconą) niż w pełni funkcjonalną twierdzą. Budowę zamku rozpoczął około roku 1300 Bolko I Świdnicki. Zamek funkcjonował 150 lat i został zniszczony w 1468 roku w trakcie oblężenia. Pozostał ruiną przez kolejne 150 lat. Odbudował go na początku XVI wieku książę Karol I Podiebrad i wprowadził się do niego razem z rodziną. Renesansowa warownia służyła lokalnym władcom aż do wojny trzydziestoletniej. W 1646 roku zamek kilkukrotnie przechodził z rąk do rąk aż w końcu został ostatecznie zdobyty przez Austriaków i częściowo wysadzony. Odbudowano go tylko częściowo i użytkowano jeszcze przez niewiele ponad 50 lat, a potem opuszczono.
Nowy gospodarz pojawił się tu w połowie XIX wieku. Przez kolejne 100 lat „urządzone ruiny” – bo tak wyglądała warownia przed II wojną światową, były centrum kulturalnym i siedzibą miejskiego muzeum. Po II wojnie światowej zamek podzielił losy wielu tego typu obiektów na Dolnym Śląsku – został podpalony, a potem wrócił do swego w miarę naturalnego stanu, czyli pełnej ruiny. Po wojnie przeprowadzono kilkukrotnie drobne prace konserwacyjne, ale nie powstrzymało to dalszej degradacji obiektu. Środki na poważniejsze zajęcie się zamkiem znalazły się dopiero całkiem niedawno i w 2012 roku zaczęto szerzej zakrojone prace.
Niestety, ich efekt jest jeszcze mało widoczny. Odnowiono częściowo i otynkowano południową-wchodnią basztę, która jest otwarta dla zwiedzających. Jest w niej oryginalny fresk przedstawiający orła śląskiego, ale w czasie naszej wizyty być może był zasłonięty, bo jedyne, co udało nam się wypatrzeć na ścianach to napis Stasiu Suker. Gdzieś w zamku są co prawda napisy pozostawione przez żołnierzy brata Napoleona – Hieronima Bonaparte, ale Stasiu nie był chyba jednym z nich.
Ciekawostką jest też nieukończona nigdy mieszkalna część północna, gdzie widać, jak planowano urządzić kolejne piętra. Zachowały się kieszenie nasadowe na sklepienia piwniczne, w wyższych partiach muru wypusty na ściany działowe. Podobno wygląda to, jakby robotnicy zeszli na jakiś czas z placu budowy i mieli niedługo wrócić. Niestety, ta część zamku w czasie naszej wizyty była zamknięta.
Poza basztą i jej wewnętrznym dziedzińcem, który powstał po zawaleniu pięter części mieszkalnej, mogliśmy się przejść tylko po dziedzińcu. Reszta być może jest otwierana przy zwiedzaniu z przewodnikiem o każdej pełnej godzinie. My niestety pojawialiśmy się tuż przed zamknięciem i zamek zwiedzaliśmy na szybko i samemu. Radzimy więc polować na przewodnika, bo tylko tak w pełni można docenić tę naprawdę ciekawą renesansową rezydencję.
Zamek w Ząbkowicach Śląskich, ul. Krzywa
Godziny otwarcia: codziennie 9-19 (od 15.04 do 30.09) i 9-17 (od 1.10 do 14.04).
Bilety: 7 PLN (normalny), 4 PLN (ulgowy).
Co jeszcze czeka na Was w Ząbkowicach Śląskich?
Z innych atrakcji Ząbkowic, warto jeszcze wymienić Dwór Kauffunga wraz z mieszczącymi się w nim Izbą Pamiątek Regionalnych oraz Laboratorium Frankensteina. Od razu przyznamy, że nie mieliśmy czasu, żeby do nich zajrzeć. Zaaferowani czekającą nas kilkugodzinną podróżą z powrotem do Warszawy postanowiliśmy po spacerze po rynku i wizycie na krzywej wieży obejrzeć tylko zamek i ruszyć do stolicy.
I tu popełniliśmy chyba błąd, bo do Dworu Kauffunga – najstarszego budynku mieszkalnego w mieście (rok budowy 1504!) naprawdę warto zajrzeć. Zresztą już z zewnątrz wygląda imponująco, szczególnie, że nie tylko sam budynek, ale i przylegająca uliczka są po generalnym remoncie i cała okolica zyskała trochę światowej elegancji.
W środku znajdziecie 18 pomieszczeń, w których zgromadzono różne pamiątki związane z regionem – od starej broni, przez Torę, która prawdopodobnie pochodzi z ząbkowickiej synagogi aż po sprzęty domowe i wagę sklepową z czasów PRL. Dodatkową atrakcją jest Laboratorium Frankensteina, nawiązujące do słynnego monstrum i jego twórcy, którzy to oczywiście nie mieli nic (poza nazwiskiem) z Ząbkowicami wspólnego. W Dworze Kauffunga stworzono laboratorium naukowca, a zwiedzającym pozwolono też zajrzeć do tutejszych podziemi, gdzie umieszczono kości, groby, dziwaczne postaci oraz preparaty niewielkich zwierząt w formalinie. Żeby było jeszcze straszniej, to w półmroku usłyszycie wycie potępieńców.
Dwór Kauffunga, ul. Krzywa 1
Godziny otwarcia: codziennie 9-19 (od 15.04 do 30.09) i 9-17 (od 1.10 do 14.04).
Izba Pamiątek Regionalnych
Bilety: 6 PLN (normalny), 3 PLN (ulgowy)
Śladami dr. Frankensteina
Bilety: 7 PLN (normalny), 4 PLN (ulgowy)
Pakiet – Krzywa Wieża, Izba Pamiątek Regionalnych, Śladami dr. Frankensteina, Ruiny Zamku – 20 PLN (bilet normalny), 10 PLN (bilet ulgowy).
Gdzie zjeść i przenocować w Ząbkowicach Śląskich
Ząbkowice Śląskie warto zobaczyć, czy to w czasie jednodniowej wycieczki z Wrocławia, czy dłuższej wyprawy po niezwykłym i pełnym atrakcji Dolnym Śląsku. Jeśli chcielibyście się w nich zatrzymać na jeden lub więcej dni, to macie do wyboru kilka opcji noclegowych oraz całkiem spory wybór barów i restauracji. W samych Ząbkowicach jest prosty, ale bardzo poprawny Hotel Dolnośląski, gdzie dwójkę można zarezerwować od 150 zł, a czwórkę od 300 zł. Dodatkowo na dole znajdziecie restaurację, a naprzeciwko pizzerię, wiec jedzeniowo też jesteście dobrze obstawieni.
O ile może oferta noclegowa nie rzuca na kolana (nawet na Airbnb w okolicy nie ma zbyt wielkiego wyboru), tak oferta gastronomiczna wygląda już całkiem przyzwoicie. My zatrzymaliśmy się na szybką kawę w bardzo klimatycznej, ale też cenowo mocno uwzględniającej swe turystyczne położenie Cafe pod Krzywą. Jeśli macie ochotę na coś porządnego na ząb, to bardzo dobre opinie zbiera Bar Miejski na ul. Ziębickiej, który oferuje tradycyjne dania w dobrych cenach. Warto tylko pamiętać o krótkich godzinach otwarcia (w tygodniu do 17, w soboty do 15, w niedzielę – nieczynne) oraz na fakt, że już 1-2 godziny przed zamknięciem menu może być mocno ograniczone. Na szczęście tuż obok jest jeszcze kilka pizzerii, smażalnia ryb, a prawdziwi patrioci znajdą oczywiście w okolicach rynku również kebabownie.
Sorry, the comment form is closed at this time.
Ania i Marcin
Właśnie jesteśmy w Ząbkowicach Śl. i dziękujemy Wam za ten artykuł! Rzetelnie, ciekawie, z historią i z humorem opisane najważniejsze atrakcje i podane praktyczne dane dla zwiedzających. Ciekawy i bardzo przydatny zwiedzającym blog.
osiemstop
Hej, dzięki, bardzo nam miło i polecamy się na przyszłość!
Pozdrawiamy!
Maja Jedrzejewska
Hej to pierwsze zdjęcie jest moje. Mają Jedrzejewska
osiemstop
Hej,
Jest nasze. Ale jeśli zrobiłaś dokładnie takie samo jak my, to gratulujemy estetycznego wyczucia:)
Fotograf
super wpis,bardzo fajny blog.
Serdecznie pozdrawiam.
Elwira
Jak widać zamek to nie tylko Malbork :).