
W Larnace zamieszkaliśmy na 10 dni w okresie świąteczno-noworocznym. Jednak mieszkaliśmy na tyle na uboczu, że wydawała nam się równie odległe jak inne miasta na wyspie. Pech chciał, że dzień w którym postanowiliśmy ją zwiedzić, był mocno deszczowy. Czy pogoda rzutowała na nasz odbiór tego miasta? Czy latem ocenilibyśmy je inaczej? Może tak. Jednak mimo, że Larnaka nie trafiła na listę naszych ulubionych cypryjskich destynacji, jest tam kilka miejsc wartych zobaczenia. Jakie atrakcje Larnaki warto zobaczyć?
O TYM PRZECZYTASZ W TYM WPISIE
Cerkiew św. Łazarza
To był pierwszy punkt na naszej liście „co zobaczyć w Larnace” i… zaczęliśmy od falstartu. Choć obejrzeliśmy świątynię dokładnie z zewnątrz, drzwi były zamknięte. Niby był 25 grudnia, więc sporo miejsc na świecie było akurat zamkniętych, ale cerkwie do nich raczej należeć nie powinny. Poza tym sam wielki Google twierdził, cerkiew jest otwarta codziennie od godz. 8 do 18.30 z wyjątkiem niedziel, kiedy od od godz. 12.30 jest 3-godzinna przerwa. Na szczęście kilka godzin później wracaliśmy tą samą drogą i udało nam się podczepić pod niewielką, rosyjskojęzyczną grupę, która została wpuszczona do środka.
Kościół św. Łazarza zbudowany został w IX wieku. Był oczywiście od tego czasu wielokrotnie przebudowywany. Bizantyjskiej świątyni dodano trochę gotyckich elementów, a w XVII wieku został solidnie odnowiony. Gdy władzę na wyspie przejęło imperium Osmańskie, budynek spotkał podobny los jak Katedrę św. Zofii w Nikozji: został zamieniony w meczet. Jednak zaledwie 19 lat później wspólnota prawosławna wykupiła go za 3 tysiące srebrnych monet i meczet ponownie zamienił się w cerkiew, do 1784 roku dwa razy w roku udostępnianą zresztą katolikom. Może z powodu tego 216-letniego spóźnienia tak trudno było nam tam wejść…
W środku podziwiać można osiemnastowieczne Ikonostasy a także ikonę z XVII wieku przedstawiającą wskrzeszenie Łazarza. Strome schody znajdujące się przy ołtarzu prowadzą do podziemi, gdzie znajduje się kilka sarkofagów. W jednym z nich miał być pochowany Łazarz, który po wskrzeszeniu przez Jezusa trafił na Cypr i został biskupem Kition, jak wtedy nazywała się Larnaka. Tu został pochowany po drugiej, właściwej śmierci. W sumie też raczej symbolicznie, bo pochować świętego to zmarnować świętego. Jego relikwie wywędrowały w świat i tak Łazarz, jak wszyscy święci, mógł zaliczyć kolejny cud. Z jego członków zapełniono pewnie kilka kościołów i zebrano jeszcze z 10 koszy ułomków.
Promenada Foinikoudes
600-metrowa promenada o każdej porze roku, dnia i nocy pełna jest turystów z całego świata. Nawet w tak deszczowy dzień, w jaki my tam trafiliśmy. Podobnie jak na wielu tego typu deptakach na całym świecie (nam nie wiedzieć czemu od razu przypomniała się promenada w Splicie) znajdziecie tu mnóstwo restauracji, kawiarni, klubów, barów, stoisk z pamiątkami, budek z lodami i czego jeszcze turystyczna dusza zapragnie.
Co czyni ją szczególnie pocztówkową, to palmy, które w latach 20-tych XX wieku zasadzono na całej jej długości. Z promenady można oczywiście wejść na plażę, na której znajdziecie plażową infrastrukturę: przebieralnie, prysznice, toalety, a w sezonie oczywiście również leżaki, parasole i ratowników (a może i nawet ratowniczki).
Marina
Idąc promenadą na północ dojdziemy do mariny. Malownicze drewniane molo prowadzące między zacumowanymi jachtami jest idealnym miejscem na spacer. Amatorzy nurkowania znajdą tu operatorów oferujących wycieczki do wraku promu MS Zenobia, a pozostali mogą się skusić na romantyczny rejs o zachodzie słońca.
MS Zenobia to nie tylko bardzo popularne miejsce do nurkowania, ale za nie takim starym wrakiem (rówieśnikiem co niektórych) stoi też ciekawa i tajemnicza historia. Statek zatonął w czerwcu 1980 roku podczas swojego dziewiczego rejsu ze Szwecji to Syrii. Do Larnaki MS Zenobia zawitała ze względu na problemy z napełnianiem komór balastowych. W porcie usterkę usunięto, ale po wyjściu w morze znów ją zaobserwowano. Statek zawrócił, ale kapitanat nie zezwolił na jego powtórne wejście. Zapewne obawiano się, że MS Zenobia zatonie w porcie i zablokuje do niego wejście. Statek przechylił się więc na pełnym morzu i osiadł wraz z wartym 200 mln funtów (nie będziemy przeliczać za angielską wikipedią) ładunkiem na głębokości 42 metrów jakieś 1,5 km od brzegu.
Oficjalnym wytłumaczeniem katastrofy był błąd oprogramowania regulującego napełnianie komór balastowych, co spowodowało przechylenie statku i jego zatonięcie. Oczywiście były też teorie spiskowe. Sugerowano na przykład, że za zatopieniem statku stał izraelski Mossad. Film na ten temat wyprodukował kanał Discovery, a obejrzeć go można w internecie – Wrak MS Zenobia. Tajemnica szpiegowskiego spisku.
Teoria teorią, ale warto pamiętać, że w tym czasie toczyły się ciężkie walki w Libanie, coraz aktywniej na scenę konfliktu wchodzili też międzynarodowi gracze, w tym Syria i Izrael. Liban objęty był embargiem, ale transporty różnego sprzętu i amunicji oczywiście tam docierały, często pod przykrywką transportów rolniczych. W poważnych zachodnich opracowaniach („Pity the Nation”, Robert Fisk) można wyczytać, że uzbrojenie do Libanu dostarczały na przykład samoloty LOTu.
Z Libanem wiąże się zresztą historia jednej z lotowskich katastrof lotniczych. W 1977 roku (a więc dwa lata po wybuchu wojny domowej w Libanie) niedaleko Bejrutu podchodząc do lądowania rozbił się transportowy samolot LOTu, który miał przewozić… truskawki. O lotowskim antonowie nikt filmu (jeszcze) nie nakręcił, a o MS Zenobii jak najbardziej, więc tym lepiej go obejrzeć.
Zamek
Z kolei na drugim końcu promenady stoi niepozorny, średniowieczny zamek, a dokładniej fort, zbudowany na ruinach zamku, który stał tam wcześniej. Nie jest do końca jasne kiedy powstał: źródła osiemnastowieczne wskazują na rok 1625, choć w relacjach podróżników pojawia się wcześniej.
Został wybudowany w celach obronnych, a potem przekształcony w więzienie – w jednej z komnat wykonywano wyroki śmierci, a szubienica, która tam stała, była w użyciu do 1948 roku. Obecnie mieści się w nim muzeum, a na dziedzińcu odbywają się spektakle teatralne na świeżym powietrzu. Niestety nie udało nam się zwiedzić zamku, gdyż w Boże Narodzenie, kiedy tam byliśmy był zamknięty. Jednak na co dzień jest udostępniony do zwiedzania. Godziny otwarcia różnią się w zależności od dnia tygodnia i pory roku, można je sprawdzić na stronie zamku.
Bilety: 2,50 EUR, nie jesteśmy tego w 100% pewni ale domyślamy się, że dzieci – jak w wielu innych miejscach na Cyprze – wchodzą za darmo.
Mackenzie Beach
Jeśli macie ochotę na spacer a pogoda dopisuje, po minięciu zamku idźcie dalej wzdłuż wybrzeża. Po jakichś 2,5 km dotrzecie do jednej z najbardziej znanych cypryjskich plaż – Mackenzie Beach. My niestety spacer musieliśmy odpuścić: deszcz i wiatr skutecznie zniechęciły nas do wędrówek wzdłuż fal. Do słynnej plaży pojechaliśmy samochodem. W brzydki, grudniowy dzień była zupełnie pusta, ale akurat przestało padać więc przynajmniej mogliśmy zobaczyć, co tracimy.
Mackenzie Beach może nie jest tak piękna jak plaże położone po drugiej stronie wyspy, niewielkie i schowane między skałami. Ale jak na plażę miejską ma pewien urok. Jest długa i szeroka i z tego co czytaliśmy idealna dla dzieciaków – schodzi łagodnie do morza. Największą ciekawostką natomiast jest bezpośrednie sąsiedztwo lotniska – dosłownie na wyciągnięcie ręki będziecie widzieć lądujące samoloty.
Plaża Mackenzie nie oferuje może tak ekstremalnych doznań jak Maho na holenderskiej wyspie Saint Martin. Samoloty nie podchodzą bowiem do lądowania idealnie nad plażą, ale lecą do niej prawie równolegle i nad ląd wlatują już przez teren zamknięty. Niemniej jednak początek pasa jest ledwie kilkadziesiąt metrów od ogrodzenia. Samoloty dostajemy więc w interesującej, ale bezpiecznej (również dźwiękowo) formie. Warto!
Dzielnica turecka – Skala
Wobec dzielnicy tureckiej w Larnace mieliśmy bardzo duże oczekiwania i kompletnie nas zawiodła. Na wielu blogach czytaliśmy, że jest urocza, klimatyczna, pełna sklepików z ceramiką, liczyliśmy też na jakąś przyjemną turecką knajpkę na obiad. I nie wiemy, czy poszliśmy nie tam gdzie trzeba czy po prostu deszczowego 25 grudnia nikt w tureckiej dzielnicy nie spodziewał się zagubionych polskich turystów. Tak czy inaczej przeszliśmy zaniedbanymi uliczkami i nie minęliśmy po drodze ani jednego otwartego sklepu ani restauracji. Co nie zmienia faktu, że na zdjęciach fellow-blogerów wygląda uroczo i chętnie tam kiedyś wrócimy w przyjaźniejszych okolicznościach pogodowych.
Słone jezioro
Jezioro, a w zasadzie 4 słone jeziora, znajdują się tuż obok lotniska. Wzdłuż brzegów ciągną się ścieżki spacerowe, jest też park i wieża obserwacyjna. Fakt, że byliśmy na Cyprze w grudniu, wreszcie, poza deszczem, przyniósł też jakieś plusy: udało nam się zobaczyć flamingi!
Te różowe ptaki można spotkać od listopada do marca. Nam się udało zaobserwować niewielkie stadko kilkadziesiąt metrów od brzegu, jednak widzieliśmy i słyszeliśmy (i trochę też czuliśmy) ich wielkie stado na samym środku jeziora. Latem woda w jeziorze wysycha pozostawiając na dnie wydobywaną tu od wieków sól, która do połowy lat osiemdziesiątych XX wieku była jednym z głównych produktów eksportowych Cypru.
Meczet Hala Sultan Tekke
Na brzegu jeziora stoi jeden z największych i najważniejszych meczetów na Cyprze: Hala Sultan Tekke. W tym miejscu miała być pochowana ciotka proroka Mahometa, Umm Haram, żona generała, który dowodził arabską inwazją na Cypr. Umm Haram zginęła w 649 roku w wyniku upadku z muła, a jej grób, na który Anioły miały przynieść 3 głazy z Jerozolimy, przez wieki był miejscem pielgrzymek. Meczet natomiast powstał w tym miejscu prawdopodobnie dużo później – pierwsze informacje o rozpoczęciu jego budowy pojawiają się dopiero 1760 roku. Budowa zakończyła się prawdopodobnie w 1816 roku.
Meczetu, mimo kilku podejść, nie udało nam się zobaczyć wewnątrz – najwyraźniej muzułmanie też świętowali Boże Narodzenie, jednak z tego co czytaliśmy to cóż, są ładniejsze meczety na wyspie. Natomiast fakt, że byliśmy tam zimą znów zagrał na naszą korzyść: meczet pięknie odbija się w wodach słonego jeziora, które, jak wspominaliśmy powyżej, latem wysycha.
Akwedukt Kamares
Nie dajcie się zwieść pozorom, to nie jest starożytny akwedukt. Ten fakt nie odbiera mu jednak uroku. Jego budowa rozpoczęła się w 1747 roku i był w użyciu aż do 1939 roku. Był to jeden z największych projektów zrealizowanych na Cyprze przez Osmanów. Przy pierwszym podejściu można by pomyśleć, że słabo się chłopaki z Turcji postarali. Z drugiej warto pamiętać, że wyeksponowane do zwiedzania jest jedynie zachowane w dobrym stanie 75 przęseł. Tymczasem akwedukt miał pierwotnie 10 kilometrów długości i zaopatrywał w świeżą wodę całkiem spore miasto.
Akwedukt nie ma chyba statusu pierwszorzędnego zabytku na Cyprze. Niby jest jakiś tarasik widokowy, żeby przejść wzdłuż zabytku trzeb ominąć wyrastające po drodze bajorko po ruchliwej drodze bez pobocza. Tu i owdzie straszą rozbite lampy i okolica sprawia średnie wrażenie. W sezonie pewnie wygląda to o wiele lepiej, a nawet jeśli nie, to i tak nie widać tego przez tłum turystów. Wtedy wzrok przyciągają imponujące łuki osmańskiej konstrukcji i ciężko na cokolwiek ponarzekać.
Gdzie spać w Larnace?
Nam udało się złapać housesitting w cudownym domu na samej plaży (kliknijcie tu żeby zobaczyć jak to działa!), jednak zdajemy sobie sprawę, że trafiło nam się jak ślepej kurze ziarno, a znakomita większość turystów przyjeżdżających na Cypr będzie szukać „normalnego” noclegu. Gdzie taki znaleźć? Polecamy skorzystać z Booking.com:
A jeśli nie lubicie hoteli, niezmiennie polecamy Airbnb.
Byliście w Larnace i znacie jakiś nocleg wart polecenia?
Podzielcie się w komentarzach, chętnie polecimy go czytelnikom!
Jak płacić na Cyprze?
W euro:) No, chyba że pojedziecie do północnego Cypru, wtedy łatwiej będzie płacić w tureckich lirach, choć i z eurakami raczej z głodu nie umrzecie. Kurs jest oczywiście dość niekorzystny i znacznie lepiej wymienić trochę gotówki w kantorze, o ile oczywiście jesteście w stanie ocenić wasze wydatki.
Odrobina gotówki w portfelu nie zaszkodzi, ale znacznie lepiej jest płacić bezgotówkowo, szczególnie kiedy nie wiąże się to z kosztami przewalutowania. Terminale płatnicze w północnej Larnace są dość popularne i nie mają problemu ze standardowymi kartami. My od jakiegoś czasu korzystamy w podrózach przemiennie z dwóch rozwiązań – Revolut i Curve. Oba mają swoje zalety i wady (przede wszystkim limity), ale jako że w podstawowych wersjach nie wiążą się z żadnymi stałymi opłatami, to stanowią całkiem dobraną parę. Ich używanie jest dość intuicyjne i nawet przy bardzo sporadycznym używaniu na pewno się do nich przekonacie. A jeśli nie, to pozostaje jeszcze kilka innych ciekawych rozwiązań. Ich opis znajdziecie w naszym poradniku o oszczędnych płatnościach w podróży.
Jak poruszać się po Cyprze?
Na kilku blogach widzieliśmy informację, że da radę poruszać się po Cyprze komunikacją publiczną, a tam gdzie się nie, da polecano taksówki. Cypryjską wersję jakdojadę znajdziecie pod tym linkiem. My jednak zdecydowaliśmy się na wynajęcie samochodu, i było to bardzo wygodne i praktyczne rozwiązanie. Za wynajęcie miniaturowej KIA Picanto na 10 dni z pełnym ubezpieczeniem zapłaciliśmy tylko 285 PLN (wtedy 66 EUR). Samochód wypożyczyliśmy w Europcar przez platformę Auto Europe. Mieliśmy przy tym trochę stresu, bo cena była dwa razy niższa niż u większości pośredników oferujących… ten sam samochód z Europcar. Co więcej, Europcar to tak naprawdę franszyza, więc opinie o lokalnych operatorach pod tą marką są bardzo zróżnicowane. Zanim jednak człowiek utonie w bagnie internetowych opinii warto sobie przypomnieć, że z wypożyczalniami jest jak z ubezpieczycielami. Nikt z nich nie ma dobrej opinii w internecie.
W przypadku Auto Europe nasze wątpliwości pogłębiał fakt, że ubezpieczenie gwarantował pośrednik, a nie sama wypożyczalnia. To zazwyczaj oznacza, że ta robi co jej odpowiada, a ewentualne wątpliwości trzeba już kierować do kolejnego podmiotu w jakimś dziwnym kraju. Na przykład na Malcie albo Cyprze:) Żeby jeszcze było radośniej, to steward na lotnisku wcisnął nam samochód mówiąc, że nie ma sensu go oglądać, bo jest w pełni ubezpieczony bez wkładu własnego. Niby prawda, ale następnego dnia w świetle dnia okazało się, że ma rysę przez całą długość boku. Samochód jednak oddaliśmy bez żadnego problemu, został przyjęty równie bezproceduralnie jak odebrany, podpisaliśmy papiery i (odpukać) nikt nie próbuje nam ściągnąć podejrzanych kwot z karty.
W przypadku lotniska w Larnace warto tylko pamiętać, że procedury trzeba załatwić w terminalu i dopiero potem trzeba się przejść na parking. Inaczej czeka was dwukrotny spacer w tą i z powrotem.
A może zorganizowana wycieczka po Larnace?
Wpis zawiera reklamy oraz linki afiliacyjne. Jeśli na nie klikniecie i skorzystacie z usługi reklamodawcy, my dostaniemy niewielką prowizję.
Sorry, the comment form is closed at this time.
Gosia
W tym roku na Święta wybieramy się do Larnaki właśnie. Widząc po wpisie Państwo też byli w takim czasie. Czy miasto wtedy funkcjonuje tzn, komunikacja miejska w święta, restauracke itp. Jak Państwo oceniają pobyt w takim czasie?
osiemstop
Co do komunikacji to nie wiem – mieliśmy wynajęty samochód. Ale poza tym zarówno w Larnace jak i w innych miejscach wszystko działało, jedynym problemem była pogoda – sporo padało i bywało chłodno. Udanego wyjazdu!
Rafał
Witam czytałem ten tekst, również mamy zarezerwowany lot i hotel w Larnace na te święta 23-26 , czy ma Pani informację jak wygląda temat roamingu na Cyprze?pozdrawiam i może do zobaczenia
osiemstop
Udanego pobytu! O roamingu na Cyprze możesz przeczytać tu: https://cypr24.eu/roaming-cypr-2/