
Zakopane: tydzień z dziećmi. Informacje praktyczne
Zakopane w sezonie kojarzy się, ze wszystkim co najgorsze. Tłumy turystów, korki na zakopiance i wszechobecna drożyzna. A jednak setki tysięcy turystów decydują się spędzić wakacje właśnie tam. Co ich do tego pcha? Odpowiedź jest jedna: Tatry.
W poprzednim życiu spędziłam dużo czasu w górach. Latem chodziłam po Beskidach, zimą brnęłam w śniegu po pas w Górach Świętokrzyskich, wiosną i jesienią wędrowałam bieszczadzkimi połoninami. I tylko z Tatrami było mi zawsze jakoś nie po drodze. Byłam tu kilka razy, weszłam na Nosal, przespacerowałam się dolinami, ba, wdrapałam się nawet na Rysy od słowackiej strony, ale jakoś zawsze czułam się tu jak na występach gościnnych.
Po latach chodzenia po górach przyszedł czas imprezowania, i w Tatry zaczęłam przyjeżdżać niekoniecznie z myślą o tym, żeby mieć dobrą bazę wypadową na szlak. Mieliśmy swoją ulubioną knajpę w Bukowinie Tatrzańskiej, a na Krupówkach zawsze spotykałam dawno nie widzianych warszawskich znajomych. Czasem nawet wychodziliśmy gdzieś w góry, czy raczej doliny, ale zdecydowanie nie był to główny cel naszych wyjazdów.
A potem poszłam do pracy, urodziły się dzieci, zaczęliśmy jeździć za granicę i góry, w jakiś niewytłumaczalny sposób, zupełnie zniknęły z mojego życia. Jeśli czasem za nimi tęskniłam, to nigdy za Tatrami, raczej za Bieszczadami. Zakopane natomiast, zamiast z wędrówką, kojarzyło mi się ze wszytkim co najgorsze: drożyzną, straganami, kiczem i tłumami ludzi.
Kiedy więc dostaliśmy zaproszenie od Golden Vacation Club na tygodniowy pobyt w Zakopanem, i to w szczycie sezonu, mieliśmy spore obawy. Mamy bowiem zasadę, że na blogu zawsze jesteśmy szczerzy, bez względu na to, czy jest to wyjazd zupełnie prywatny czy w ramach współpracy. Z drugiej strony staramy się dbać o firmy, z którymi współpracujemy, bo w końcu obu stronom zależy na pozytywnych efektach. Dlatego jeśli wiemy, że odwiedzane miejsce nie zrobi na nas dobrego wrażenia, odmawiamy.
Mimo poważnych obaw co do Zakopanego, zdecydowaliśmy się na wyjazd. I absolutnie nie żałujemy. W Zakopanem nadal są tysiące straganów, miliony turystów i ich samochodów oraz zdecydowanie za drogie knajpy. I nie oszukujmy się, raczej nie zostanie ono naszym ulubionym miejscem na ziemi. Jednak sam wyjazd zaliczamy do bardzo udanych, nie tylko dlatego, że tradycyjnie spotkaliśmy dawno nie widzianych znajomych z Warszawy.
Zakopane to tylko początek. To baza wypadowa w góry. Dzięki Zakopanemu przypomniałam sobie, jak dobrze się w nich czułam, jak bardzo mi ich brakuje, że oddycham w nich pełną piersią i patrzę na nie z takim samym wzruszeniem jak 25 lat temu. I co najważniejsze, wreszcie pokazaliśmy je dzieciom! Wprawdzie na szlakach w sezonie są tłumy, ale, ku naszemu zaskoczeniu, udało nam się znaleźć kilka miejsc, którymi cieszyliśmy się sami lub w towarzystwie bardzo nielicznych wędrowców. I nawet kapryśna pogoda nie zdołała zepsuć nam humoru – okazało się, że w Zakopanem poza miejscami – maszynkami do robienia pieniędzy, są też atrakcje wartościowe. A jeśli akurat nie mieliśmy ochoty na spacery (choć i dłuuuugi spacer w ulewie mamy na swoim koncie), to zawsze mogliśmy po prostu posiedzieć w naszym wygodnym mieszkanku na Pardałówce.
Do Zakopanego przyjechaliśmy w sobotę późnym wieczorem i zostaliśmy do kolejnej soboty. Cztery dni spędziliśmy na szlaku, jeden eksplorując atrakcje Zakopanego i jeden na błogim lenistwie, eee, znaczy się, planowaniu. W kolejnych wpisach opowiemy Wam dokładnie, gdzie iść w góry z dziećmi i co robić z dziećmi w Zakopanem jak pada deszcz, w tym chcieliśmy wspomnieć o kilku kwestiach praktycznych, jak się przygotować i o czym warto pamiętać jadąc do Zakopanego.
Gdzie spać w Zakopanem
Opcji noclegowych w Zakopanem są tysiące. Wystarczy zajrzeć na Airbnb albo wyszukiwarkę hoteli w Zakopanem, by przekonać się, że każdy znajdzie coś dla siebie. My, jak już wspominaliśmy wyżej, skorzystaliśmy z zaproszenia Golden Vacation Club należącego do Holiday Travel Center – firmy, która od prawie 25 lat oferuje swoim klientom wakacje klubowe.
Mieszkanie, w którym się zatrzymaliśmy, było w sam raz dla nas – rodziny 2+2. Było w pełni wyposażone, miało kuchnię z jadalnią, do której chętnie wracaliśmy po naszych górskich wędrówkach, i z której regularnie korzystaliśmy. Wprawdzie w Zakopanem knajpa jest na każdym rogu, ale ceny do najniższych nie należą, i jakbyśmy mieli każdy posiłek spożywać na mieście, to szybko byśmy poszli z torbami. Do tego sypialnia, salon z wygodną, rozkładaną kanapą i bujanym fotelem, idealnym do planowania kolejnych spacerów albo odpoczywania po całym dniu na szlaku. Było też oczywiście wifi. I last but not least, nie było problemu z parkowaniem – mieliśmy swoje miejsce w garażu i uznaliśmy, że skoro wygodnie tam naszemu bolidowi, to nie zamierzamy go ruszać przez cały tydzień, niech wypoczywa.
Dodatkowym plusem mieszkania było to, że znajdowało się na Pardałówce, czyli nieco na uboczu Zakopanego, choć w odległości spaceru od Krupówek i wejść na kilka ciekawych szlaków. Zaledwie kilka kroków dzieliło nas od sklepu, przystanku i paru restauracji, a jednocześnie mieszkaliśmy w miejscu cichym i spokojnym, z którego wieczorem widać było rozgwieżdżone niebo.
Pogoda w Zakopanem w wakacje
Nasz wyjazd przypadł na przełom lipca i sierpnia. Choć prognozy nie dawały nam szansy na słońce, to sytuacja była dynamiczna. Gdy sprawdzaliśmy zapowiedzi na kolejny dzień, zwykle miało zacząć padać z rana lub około południa, rano deszcze zapowiadano już na godz. 14, a koniec końców zaczynało padać o godz. 17 lub nie padało wcale. Przez ten tydzień tylko jeden dzień lało prawie bez przerwy, poza tym mieliśmy zarówno dni słoneczne jak i pochmurne z przelotnymi opadami. Tylko raz na szlaku przemokliśmy do suchej nitki.
Wbrew obawom, że zmarzniemy, temperatura w ciągu dnia rzadko spadała poniżej 20C, a bywało i całkiem gorąco. Wniosek? Pogoda w wakacje w Zakopanem jest nieprzewidywalna:) Dlatego z jednej strony oczywiście trzeba śledzić prognozy, ale z drugiej brać poprawkę na to, że nie muszą się one sprawdzić.
Jak zatem ubrać się w góry? Wychodząc na szlak należy mieć świadomość, że pogoda w każdej chwili może się zmienić. Koniecznie trzeba mieć ze sobą kurtkę przeciwdeszczową, a najlepiej płaszcz/folię, by ochronić też kluczowe części ciała poniżej pasa. Dobrym pomysłem jest również pokrowiec na plecak i kilka reklamówek, by w razie ostrej ulewy móc do nich schować portfel/telefon/aparat. Przed wyjściem warto nasmarować się kremem z filtrem, a czapka z daszkiem przyda się zarówno jako ochrona przed słońcem jak i przed zacinającą w twarz ulewą. Pamiętajcie też, żeby zanim wyjdziecie w góry przeczytać wskazówki od Tatrzańskiego Parku Narodowego dotyczące zachowania w górach w czasie burzy – jak pokazały tragiczne wydarzenia z sierpnia 2019 roku, ledwie dwa tygodnie po naszym pobycie w Zakopanem, jest to wiedza, która może uratować życie.
Oprócz ochrony przed deszczem i słońcem w górach potrzebne będą wygodne buty, najlepiej takie, w których nie będziemy się ślizgali na mokrych kamieniach. No i nawet jeśli gdy wychodzimy na szlak jest gorąco, weźmy w plecak cieplejsze ubrania na wypadek zmiany pogody. W naszym przypadku wyglądało to tak: na siebie koszulka – najlepiej sportowa, z lekkiego materiału, w plecak: cienka bluzka z długim rękawem i ortalion, i do tego bluza z kapturem przewiązana w pasie. I oczywiście woda i kanapki na drogę.
Bilety do Tatrzańskiego Parku Narodowego
Wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego jest płatny. Bilety można kupić w budce przy wejściu na szlaki, można też przez aplikację, np. mPay albo SkyCash. Do wyboru mamy następujące bilety TPN: jednorazowe ulgowe za 2,50 zł, normalne za 5,00 zł, 7-dniowe ulgowe za 12,50 zł i normalne za 25,00 zł. Choć początkowo plany mieliśmy ambitne i celowaliśmy w bilety 7-dniowe, po dłuższym namyśle zdecydowaliśmy się kupować jednorazowe przy każdej wycieczce. Jak się okazało słusznie, bo pogoda zniweczyła nasze plany codziennych wędrówek.
Poruszanie się po Zakopanem i okolicach
Wielu turystów dojeżdża na szlak samochodem. My nie zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie z kilku powodów. Po pierwsze Zakopane jest bardziej zakorkowane niż Warszawa, a samochody przyczyniają się do tego, że jakość powietrza pozostawia wiele do życzenia. Nie chcieliśmy do tego przykładać ręki.
Po drugie, chodząc po górach, najbardziej lubimy robić pętle – wejście i zejście tą samą drogą zupełnie nas nie bawi, a tego wymagałby od nas pozostawiony na parkingu samochód (o niemożności napicia się zimnego piwa do obiadu w knajpie po zejściu ze szlaku nawet nie wspomnimy).
Po trzecie transport zbiorowy w Zakopanem jest na tyle rozwinięty, że można dojechać praktycznie wszędzie. Ale… Pierwszego dnia zobaczyliśmy, że 3 minuty od naszego mieszkania jest przystanek autobusowy Pardałówka 2, na którym zatrzymuje się autobus miejski linii 14. Jako warszawiacy poruszający się głównie zbiorkomami i korzystający z biletów okresowych z radością przeczytaliśmy, że za jedyne 68 zł można kupić tygodniowy bilet rodzinny, z czego od razu skorzystaliśmy. To cenowo zdecydowanie najlepsza oferta na transport publiczny w Zakopanem. Rodzinni podróżnicy powinni bowiem pamiętać, że prywatni operatorzy busów nie mają biletów ulgowych. Przejazd w jedną stronę czteroosobowej rodziny w granicach Zakopanego to koszt 12 zł. Tygodniowy bilet komunikacji jest więc tańszy niż 6 jednorazowych przejazdów prywatnymi busami.
Ale tu musimy przestrzec naszych drogich czytelników. Cena to niestety nie wszystko. Wydaje się, że Zakopane bardzo się stara, by zniechęcić turystów do komunikacji miejskiej. Linie są dwie (11 i 14). Można by się spodziewać, że taką numerację wybrano, by nie mylić autobusów z prywatnymi busami. Ale nie, chodziło chyba wręcz przeciwnie, o utrzymanie numerów na podobnych trasach, więc my byliśmy bardzo zdziwieni, kiedy zgodnie z rozkładem miejskiej 14 podjechała po nas „żółta linia” nr 14. Potem już wiedzieliśmy, że miejskie autobusy to… autobusy Solarisa w przeciwieństwie do prywatnych busów.
Fakt, że są dwie linie byłby nieistotny, gdyby autobusy jeździły często, albo chociaż rozkład wymyślono tak, by łatwo było się przesiąść, jeśli potrzebna jest przasiadka. Oczywiście tak nie jest. Rozkłady nie mają żadnej regularności, raz przerwa wynosi 40 minut, raz 1,5 godziny. Bardzo rzadko jeżdżąca 14 ma rano 3-godzinną przerwę!
W sezonie to i tak nie ma znaczenia, bo miejski autobus zazwyczaj w ogóle nie przyjeżdża o czasie! Kilka razy musieliśmy nawet zrezygnować po 15-20 minutach czekania, bo przestaliśmy wierzyć, że autobus kiedykolwiek przyjedzie, a góry wzywały. Raz udało nam się nawet dodzwonić na infolinię firmy TESKO, która obsługuje linie autobusowe w Zakopanem, gdzie miły pan poinformował nas, że autobus jest „gdzieś na trasie” i on nie wie, kiedy przyjedzie na nasz przystanek. Kiedy zauważyliśmy, że to trochę niepoważne, usłyszeliśmy, że to wina turystów i on najchętniej zamknąłby Zakopane wyłącznie dla mieszkańców.
Podpowiemy więc delikatnie firmie TESKO i władzom Zakopanego: to nie ludzie korkują wam miasto a wolny dostęp prywatnych samochodów do każdego jego zakątka. A nawet jeśli boicie się z tym walczyć, to wystarczy w sezonie dorzucić dwa autobusy i puścić je regularnie co 20 minut. Wtedy spóźnienia nie mają takiego znaczenia, bo można mieć pewność, że autobus i tak przyjedzie po maksymalnie 20 minutach.
Niestety nie mamy złudzeń, że korki w Zakopanem znikną, szczególnie, że parkingi są wszędzie, a pozornie horrendalne opłaty parkingowe (np. 30 zł za dzień na Łysej Polanie, czy 15 zł w centrum Zakopanego) i tak są niższe niż koszt biletów na busiki dla 3- czy 4-osobowej rodziny (9 zł z Zakopanego do Łysej Polany, czyli 72 zł za 4-osobową rodzinę w obie strony lub 24 zł w obie strony w granicach Zakopanego).
Podsumowując, dla podróżujących rodzin najtańszym i najbardziej optymalnym środkiem transportu pozostaje, niestety, samochód. Parkingi przy szlakach są drogie (zwykle jednorazowo 20-30 zł), ale i tak to mniej niż bilet na busiki często nawet dla dwóch osób. Zazwyczaj też do godz. 9-10 i po godz. 15-16 nie ma problemu z miejscami. A w korkach i tak stoją wszyscy. Chyba, że ominiecie je idąc przez góry:)
Skąd wziąć mapę szlaków tatrzańskich?
Jak wiadomo, bez mapy ani rusz! Szlaki wprawdzie są świetnie oznaczone (przynajmniej na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego – poza nim nie do końca, ale o tym jeszcze w stosownym momencie napiszemy), ale warto wiedzieć gdzie jesteśmy i gdzie chcemy dojść. Osobom przywiązanym do map papierowych polecamy wizytę w Centrum Edukacji Przyrodniczej TPN, gdzie taką darmową mapkę dostaniecie. Nie sprawdzaliśmy osobiście, ale zapewne są one dostępne również w punktach informacji turystycznej.
Z kolei tym, którym wystarczy ekran telefonu sugerujemy korzystanie z mapek dostępnych w internecie – my korzystaliśmy z serwisu mapa-turystyczna.pl. Poniżej przykład trasy z tego właśnie serwisu. Pamiętajcie tylko, że nie wszędzie w górach będzie zasięg, warto więc zaplanować trasę wcześniej, bądź ściągnąć mapkę na telefon, by móc z niej korzystać off-line.
GOT – Górska Odznaka Turystyczna
Moja wysłużona książeczka gdzieś jeszcze leży, odznaki poginęły w trakcie kolejnych przeprowadzek, i w ogóle jakoś zapomniałam o ich istnieniu, mimo, że w poprzednim życiu zdobyłam ich całkiem sporo. Ale gdy tylko weszłam z dzieciakami na szlak, obudził się stary instynkt przeliczania trasy na punkty. I okazało się, że duch w narodzie nie ginie! Książeczki można kupić choćby w budkach TPN na szlakach, a stempelki po drodze możemy zdobyć nie tylko w owych budkach czy schroniskach, ale nawet w bacówkach i restauracjach znajdujących się na lub niedaleko szlaku.
O co w tym wszystkim chodzi? GOT czyli Górska Odznaka Turystyczna ustanowiona została w 1935 roku przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie i jej zadaniem było promowanie turystyki górskiej. Od 1950 roku pieczę nad nią przejęło Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze. Zdobywanie odznaki polega, najprościej rzecz ujmując, na zdobywaniu punktów za chodzenie po górach. Znakowane szlaki mają ustaloną punktację, a te, które nie są ujęte w stosownym spisie, wylicza się zgodnie z zasadą 1 punkt za 1 kilometr plus 1 punkt za 100 metrów różnicy wysokości z sumy podejść.
Brzmi skomplikowanie? Tak było „za moich czasów”. Teraz można wpisać swoją trasę np. na wyżej wspomnianej stronie mapa-turystyczna.pl a punkty same się wyliczą. Wystarczy przepisać trasę wraz z punktacją do książeczki, dobrze jest też zebrać po drodze pieczątki na potwierdzenie, że się trasę przeszło i po osiągnięciu kolejnych limitów zgłosić się do terenowego punktu GOT PTTK. Książeczkę można też przesłać do weryfikacji pocztą, załączając kopertę zwrotną ze znaczkiem. GOT można zdobywać oczywiście nie tylko w Tatrach, ale też we wszystkich pozostałych górach Polski a także w Sudetach i Karpatach u naszych sąsiadów. Więcej o Górskiej Odznace Turystycznej przeczytacie na stronie Komisji Turystyki Górskiej.
Czy dzieci mogą zdobywać odznaki GOT? Jak najbardziej! Warto pamiętać, że GOT popularną można zdobywać po ukończeniu 7. roku życia, dla młodszych – od 5 lat, przeznaczona jest odznaka „W góry”. Patrząc na tłumy dzieciaków, na oko 4-letnich, zdobywających Nosal czy Rusinową Polanę, spokojnie można by rozważyć przesunięcie granicy wiekowej przynajmniej o rok w dół… Maciek i Kalina (odpowiednio 10 i 7 lat) w 4 dni prawie zapracowali na odznakę popularną – zabrakło im 5 punktów Mieliśmy je zdobyć ostatniego dnia na Słowacji, ale przeszkodziła nam w tym ulewa. Jednak niewątpliwie perspektywa zdobywania kolejnych punktów zadziałała na nich bardzo motywująco.
Atrakcje w Zakopanem na pogodę i niepogodę
W Zakopanem znajdziecie wiele atrakcji dla rodzin z dziećmi, takich na pogodę i niepogodę, takich co wydrenują Wam portfele ale też takich, na które nie wydacie na nie złotówki. W kolejnych wpisach napiszemy o tym, gdzie jest najlepszy plac zabaw w Zakopanem, czy warto dać się wyedukować za darmo w Centrum Edukacji Przyrodniczej TPN oraz na ile rodzinnych wjazdów i zjazdów na Kasprowy starczy średnia krajowa. A także gdzie na Gubałówce najlepiej poznać siłę grawitacji.
Zmierzymy się też z tematem, czy Aquapark Zakopane jest warty swojej ceny, czy lepiej ruszyć dalej i wybrać któryś z parków wodnych w okolicy Zakopanego. A przede wszystkim, gdzie ruszyć w Tatry, kiedy tylko słońce wychyli się zza chmur.
Sorry, the comment form is closed at this time.
Asia
Super artykuł 🙂 Właśnie szukałam miejsc, które mogę odwiedzić z dziećmi i przeglądałam noclegi w Zakopanem. Dawno tam nie byłam!